- Wzoruję się na Luisie Suarezie i Robercie Lewandowskim - mówi nam najlepszy strzelec kielczan.
Przez całą jesień Cabrera strzelił cztery gole. Na wiosnę wystarczyły mu dwa mecze, aby wyrównać ten dorobek. - Potrzebowałem czasu na aklimatyzację. Pochodzę z Wysp Kanaryjskich, to zupełnie inne miejsce niż Kielce. Ale po paru miesiącach zacząłem się tu czuć świetnie. Pomogła mi moja ukochana. Nawet nasz trener mówi, że od razu wie, kiedy ona jest przy mnie w Polsce, bo wtedy promienieję - uśmiecha się Cabrera, który w sobotnim meczu z Lechią ustrzelił hat tricka. - Zgodnie ze zwyczajem zabrałem piłkę z tego meczu, choć. trochę musiałem się o nią postarać. To trzecia w mojej kolekcji. Pierwsza upamiętnia hat trick w trzeciej lidze hiszpańskiej, druga na zapleczu Ekstraklasy, a ta z Polski no to wiadomo. Mam tu 15 meczów i 8 goli, czyli statystycznie nie wygląda to źle - mówi Cabrera, który o wielką piłkę otarł się, będąc graczem Villarreal B.
Zobacz: Leszek Ojrzyński po derbach z Ruchem: Czas uderzyć pięścią w stół!
- Wtedy trenowałem między innymi z Santi Cazorlą. Dużo można się od niego nauczyć, choć na mojej pozycji najlepsi są teraz Suarez i Lewandowski - przyznaje Hiszpan, który w Kielcach zaprzyjaźnił się z rodakiem, Julenem Aguinagalde, gwiazdą piłki ręcznej.
- Jeśli tylko mogę, to oglądam mecze VIVE Tauron. Uwielbiam ten sport - mówi Cabrera, który poza szczypiorniakiem jest w Polsce wielkim fanem. śniegu. - U nas, na Wyspach Kanaryjskich, śnieg jest tylko, i to krótko, na szczycie wulkanu Teide. W Polsce narobiłem więc zdjęć i nabawiłem się śniegiem za wszystkie czasy - przyznaje "El Comandante". - To przydomek z czasów gry w Cadiz. Najpierw wziął się z tego, że po strzeleniu gola salutowałem, a potem pozostał, bo wyrosłem na jednego z liderów drużyny.Jeśli Cabrera dalej będzie tak strzelał w Ekstraklasie, to niewykluczone, że przydomek przyjmie się również w Kielcach.