Cracovia bardzo dobrze przygotowała się taktycznie do tego spotkania. Dobra defensywa i mądre rozgrywanie piłki w środku boiska przyniosły efekty. Goście otworzyli wynik meczu. A właściwie Rumuni. W 27. minucie. Sergiu Hanca idealnie z rzutu rożnego dośrodkował w pole karne, a tam Cornel Rapa strzałem głową przelobował bramkarza Lecha, Mickeya van der Harta. Lechici do przerwy mieli w zasadzie tylko jedną okazję, a Christian Gytkjaer w dogodnej sytuacji nie trafił w piłkę.
W II połowie Cracovia jeszcze bardziej zagęściła środek boiska i czyhała na okazję do kontr. Wiele razy Pasy miały okazję do podwyższenia prowadzenia. Ale udało się tylko raz pokonać holenderskiego bramkarza Lecha. W 68. uczynił to jego rodak, Pelle van Amersfoort.
Tak naprawdę Lech zerwał się do ataku dopiero, kiedy na boisku pojawili się Joao Amaral i Paweł Tomczyk. To właśnie akcja tej dwójki doprowadziła do emocjonującej końcówki. Gol Tomczyka tylko na chwile ożywił trybuny. Ekipa trenera Michała Probierza nie pozwoliła już sobie odebrać cennej wygranej.