"Super Express": - Jak to było z transferem Węgra Gyurcso? "Wykiwaliście" i Legię, i Lecha?
Czesław Michniewicz: - Takie informacje ładnie sprzedają się w mediach, pisze się, że wcięliśmy się pomiędzy wódkę a zakąskę, czyli między Legię a Lecha. Ale tak nie było. Nasi skauci i trenerzy oglądali go na żywo znacznie dłużej niż od miesiąca. Myśli pan, że w ciągu tygodnia przekonalibyśmy Grupę Azoty, żeby wyłożyła pieniądze na Adama i płaciła mu pensję? Na pewno nie.
- Wcześniej zaklepaliście transfer Kamila Drygasa, przez co... przegrał pan zakład...
- Za pozyskanie Drygasa dziękuję dyrektorowi Maćkowi Stolarczykowi. Faktycznie, będzie mnie to kosztowało butelkę niebieskiego Johnniego Walkera, bo nie wierzyłem, że po dwóch nieudanych próbach pozyskania Kamila latem uda się teraz. Tym bardziej że była kolejka chętnych po niego.
Zobacz: Adam Gyurcso w Pogoni Szczecin. Na Ekstraklasę namówił go Nikolić
- Teraz możecie bić się o mistrzostwo, Legia i Lech same zachęcają, żeby ich ogrywać.
- Jesienią oba te kluby spisywały się słabiej, bo musiały dzielić siły na ligę i puchary. Teraz została im liga i pozostają poważnymi kandydatami do mistrzostwa. Ale ja koncentruję się na mojej drużynie i jej pierwszych meczach wiosną...
- Mocno wspierają was Azoty. Mistrzostwem czy awansem do pucharów możecie chyba przyciągnąć tego sponsora na lata.
- To prawda, wierzę, że naszą grą możemy i pozyskać sponsora, i przyśpieszyć budowę stadionu. Myślę, że już teraz, po dobrej jesieni, władze miasta bardziej elastycznie patrzą na temat budowy stadionu, a nie modernizacji. Gdy 9 lat temu zdobyłem mistrzostwo Polski z Zagłębiem, to od razu rozpoczęto budowę nowego obiektu w Lubinie. Może uda się tego samego dokonać w Szczecinie.