– Ma Pan spory niedosyt po zremisowanym meczu z Pogonią?
– Wygrana była w zasięgu, ale sytuacja wygląda tak, że kilka tygodni temu zmieniliśmy ustawienie, bo bardzo bolało nas to, że nie gramy tak efektownie, jak się spodziewaliśmy. Zdobywaliśmy punkty, graliśmy pragmatycznie, jednak kibice oczekują od nas czegoś więcej. Ta zmiana systemu doprowadziła do tego, że gramy bardziej efektownie i stwarzamy dużo sytuacji, natomiast – paradoksalnie – zdobywamy mniej punktów. W dwóch ostatnich meczach ligowych graliśmy dobrze, a zdobyliśmy punkt. Ze średniej dwóch punktów na mecz zeszliśmy do 1,8. Jestem jednak przekonany, że to dobra droga i idąc nią będziemy punktować.
– Czy już z trenerem Kostą Runjaicem dyskutowaliście o możliwych wzmocnieniach przed wiosną?
– Cały czas podkreślam jedną rzecz: budowanie zespołu to nie tylko transfery. To codzienna praca i rozwój zawodników. Rozwijanie taktyki i organizacji gry zespołu. Jeżeli spojrzymy sobie na opinie, jakie docierały do nas latem, to dużo mówiło się o transferach. Na dzisiaj wygląda to tak, że dużo zyskujemy poprzez rozwój zawodników, których już mamy w klubie, a którzy wiosną prezentowali się przeciętnie albo chociaż dobrze. Teraz prezentują się bardzo dobrze. Kilku piłkarzy zrobiło super progres, tacy jak Kacper Tobiasz, Maciej Rosołek, Maik Nawrocki i Bartek Slisz. W rozwoju zawodników też upatrujemy rozwój drużyny i lepsze wyniki. Transfery owszem są elementem, który pomaga. Rozmawiamy na bieżąco z trenerem po każdym meczu, bo biorę udział w analizach pomeczowych i przedmeczowych, i wiemy czego nam brakuje. Nie chcę tego mówić publicznie, choć wiele osób wie i to chyba nie jest tajemnicą, że chcemy wzmocnić co najmniej dwie pozycje: numer osiem i prawą obronę/wahadło. To jest coś, co przykuwa naszą uwagę. W dalszej perspektywie myślimy też o środkowym obrońcy, ponieważ przy zmianie systemu mamy jakość w obronie, ale ilościowo musimy lepiej wyglądać. Trener musi mieć większy wybór.
Widzew groźny jak Niedźwiedź. Trener rewelacji sezonu w rozmowie z "SE"
– Pomówmy chwilę o transferach z klubu. Przy dobrych ofertach będzie wam trudno zatrzymać Kacpra Tobiasza czy Maika Nawrockiego? I ile trzeba byłoby zapłacić?
– To nie są zawodnicy, którzy są na sprzedaż i najprawdopodobniej nie będą na sprzedaż także latem. Myślimy o tym, chociaż sytuacja przed sezonem nie była najciekawsza, to sezon tak się rozwinął, że mamy prawo myśleć o europejskich pucharach. Jeśli w nich zagramy, to chciałbym tych najzdolniejszych zawodników zatrzymać, bo oczywistą sprawą jest, że poprzez europejskich puchary ci zawodnicy mogą zyskać na wartości więcej niż jedynie poprzez grę w ekstraklasie. Skupiamy się, by ci chłopcy, ci najzdolniejsi, także Rosołek i Ernest Muci, bo często gramy trójką czy czwórką młodzieżowców w podstawowym składzie, się rozwijali. Wtedy te propozycje na pewno się pojawią.
– Jak długo będzie jeszcze trwała przebudowa Legii Warszawa?
– Na ten moment mamy w kadrze pierwszego zespołu 26 zawodników. 23 z pola i 3 bramkarzy. Z tej kadry regularnie wykorzystujemy 19 zawodników z pola. Czterech jest wykorzystywanych w mniejszym zakresie. Takie właśnie sygnały i takie statystyki będą świadczyć o tym, czy ktoś nadąża za tym rozwojem zespołu. Ocena będzie dosyć klarowna dla zawodników, agentów, dla trenera Runjaica i dla mnie. Ci, którzy nie będą nadążać to będą nas opuszczać i będziemy starać się pozyskiwać tych zawodników, którzy będą dodawać nam jakości. Przyznaję, że latem tych zmian było więcej, odeszło sporo piłkarzy, doszło sześciu nowych. Wypożyczeni Maik Nawrocki i Paweł Wszołek stali się naszymi zawodnikami. W kolejnych okienkach będziemy skupiać się na jakości, a nie ilości.
– Jakie są szanse na zatrzymanie w Legii Filipa Mladenovicia i Josue?
– Kontrakty wygasają pięciu zawodnikom, wstępnie jestem zainteresowany większością z nich. Bardzo wstępne rozmowy, czy to z zawodnikami czy z agentami, już były prowadzone. Jeżeli przejdziemy do konkretów, to chciałbym to zrobić w jednym terminie ze wszystkimi. Nie chcę, by ktoś zastanawiał się, dlaczego z kimś rozmawiam, a z kimś jeszcze nie. Na koniec rundy będzie podsumowanie, pierwsze mieliśmy po dziesięciu kolejkach i kolejne będziemy mieć na koniec rundy. Po tym podsumowaniu będę czynił dalsze kroki w kierunku przedłużenia umowy z tymi piłkarzami, z którymi dalej chcemy współpracować.
– Ostatni trudny czas Carlitosa bardzo was martwi?
– Nawet najlepsi mają momenty, że z tymi liczbami zaczyna być problem. Wszyscy wykazują wtedy dużą nerwowość. Zbyt duże chęci czasem przeszkadzają. Fajny ukłon ze strony Josue, że dał Carlitosowi strzelać z rzutu karnego. Zabrakło dobrego wykonania, bo ta bramka mogłaby go uspokoić i dodać pewności, której zazwyczaj mu nie brakuje. Dochodzi do sytuacji, zanim zmarnował rzut karny w meczu z Pogonią, to miał dwie okazje. Optymistyczne jest to, że do tych sytuacji dociera. Kwestią czasu jest, kiedy zacznie je wykorzystywać.
– Czy nie uważa Pan, że Artur Jędrzejczyk gra zbyt ostro i po każdym faulu twierdzi, że nie faulował?
– Artur gra twardo, to prawda, ale nie jest to piłkarz, który gra brutalnie. Wykazuje się odpowiednią agresywnością jako obrońca. Jeśli porównamy to z tym, jak się grało 15 lat temu, to Artur nie uchodziłby nawet za piłkarza grającego specjalnie ostro. Biorąc pod uwagę też VAR, to wielu faulowanych zawodników dużo „dokłada” od siebie. To mnie trochę martwi, bo ten futbol staje się grą bezkontaktową, a te pojedynki fizyczne to zawsze był element piłki, który cenią fani. Fizyczna walka też może być efektowna. Myślę, że „Jędza” gra na odpowiednim poziomie agresji, natomiast dużo jest przesady ze strony piłkarzy-aktorów.
– Może być Pan nieobiektywny, ale czy to jest kandydat na wyjazd na mundial w Katarze?
– Zupełnie obiektywnie, choć pewnie nie zostanie to tak odebrane, że z takim doświadczeniem i fizycznością, jakie obecnie ma Artur, z taką multipozycyjnością na boisku może się przydać. Trener Michniewicz będzie pewnie grać trójką środkowych obrońców, ale Artur może w takim ustawieniu, przy bardziej defensywnej taktyce, pełnić obowiązki wahadłowego. Może dać jakość przy stałych fragmentach gry w ataku i obronie. Nie zdziwię się, jeśli selekcjoner się na niego zdecyduje.
– Jak to się stało, że Grzegorz Krychowiak będzie z wami trenował i czy to jest w ogóle piłkarz do pozyskania?
– Grzesiek po prostu zadzwonił i zapytał o taką możliwość, bo wcześniej kończy rozgrywki. My o tym też wiedzieliśmy. To się wiązało również z moją rozmową z trenerem Runjaicem. Kosta się na to zgodził i przygotowania będą takie, że będzie brał udział w naszych mikrocyklach, a co on będzie chciał sam indywidualnie dołożyć, to już jest jego kwestia. Myślę, że sprawy przygotowania motorycznego będzie omawiał ze sztabem szkoleniowym reprezentacji. Czy mógłby grać w Legii? Nie rozpatruję takiej kwestii, jest to zawodnik z innej półki, była taka sytuacja zimą, rozmawiałem też z Grześkiem w marcu, gdy rozpoczęła się wojna. Pojawiła się taka opcja, ale ostatecznie Grzesiek przeszedł do AEK Ateny.
– Mecz z Jagiellonią to będzie przełamanie?
– Tego byśmy chcieli. Mam nadzieję, że utrzymamy ten poziom gry, jaki prezentowaliśmy, a dołożymy do tego lepszą skuteczność. Jestem optymistą.