Janusz Niedźwiedź

i

Autor: Cyfrasport Janusz Niedźwiedź, trener Widzewa Łódź

Co jest siłą Widzewa?

Widzew groźny jak Niedźwiedź. Trener rewelacji sezonu w rozmowie z "SE"

Widzew to najlepszy beniaminek od lat. Satysfakcji nie ukrywa Janusz Niedźwiedź. Trener łódzkiego klubu porównywany jest nawet do Pepa Guardioli, ale bardziej podobają mu się porównania do Bruce’a Willisa. – Często jestem proszony, by powtórzyć jego wyczyny ze „Szklanej pułapki” – żartuje szef sensacyjnego wicelidera PKO BP Ekstraklasy.

– Jakie to uczucie być beniaminkiem, który patrzy na resztę stawki w góry?

– Uczucie, że mamy 26 punktów, na które ciężko pracowaliśmy. Cieszymy się z tej liczby, dzisiaj daje to drugie miejsce. Jest spora satysfakcja. Mój sztab wykonuje kawał dobrej pracy. Wiem, że ludzie mówią, że to tylko moja zasługa, ale jesteśmy zespołem. Każdy jest tutaj ważny. Potrafią dobrze doradzić, świetnie przygotowują analizy. Ważne są dla mnie podpowiedzi też w trakcie meczu. To dzięki całemu sztabowi jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy.

– Widzew zaczął sezon od porażki z Pogonią w Szczecinie, pechowa była też przegrana z Lechią Gdańsk. Kołatała się myśl, że trzeba odejść od swoich przekonań?

– Jeśli ma się swoją wizję, sposób pracy i styl, to jest łatwo. Mówiąc „łatwo”, mam na myśli to, że wystarczy nie rezygnować ze swoich ideałów. Pracujemy z meczu na mecz i patrzymy, co w danym meczu zadziałało i tego nie zmieniamy, pracujemy nad tym, co nie działa. Udoskonalamy się każdego dnia i nie uzależniam tego od wyniku. Nawet po wygranych meczach wnikliwie analizujemy grę. Jesteśmy konsekwentni, by w kolejnym meczu było jeszcze lepiej bez względu na wynik.

Polski trener poradziłby sobie w Barcelonie? Michał Probierz nie ma wątpliwości, wskazał konkretny powód

– Jaki jest teraz cel Widzewa na ten sezon? Pewnie nikt nie zakładał drugiego miejsca po 14 kolejkach…

– Tabela się ułożyła bardzo dobrze, ale zapracowaliśmy na to. Pierwszym celem jest utrzymanie, jesteśmy beniaminkiem i długo nas nie było w ekstraklasie. Chcemy zdobyć przynajmniej 40 punktów, jesteśmy przekonani, że to na pewno da utrzymanie. Mamy też cele wewnętrzne. Każdy mecz jest dla nas najważniejszy, w każdym chcemy wygrać. Nasze trzecie postanowienie to chęć bycia lepszym każdego dnia, tygodnia, bez względu na wynik.

– Porównania do Bruce’a Willisa męczą czy bawią?

– Jestem trochę młodszy! Ktoś w klubie, jeszcze w czasach 1. ligi, takie porównanie zrobił. Dla mnie to jest miłe, bo Willisa wszyscy znają i lubią. Fajne role grał. Często jestem proszony, by powtórzyć jego wyczyny ze „Szklanej pułapki”.

Jacek Zieliński szczerze o sytuacji w Legii. Tak mówi o transferach. Kolejny odcinek PKO Bank Polski Ekstraklasa Raport

– Z tego co mówią legendy, to trener Marek Papszun tłumaczył kiedyś taktykę na serwatkach, a pan robił to na zaparowanych szybach w saunie lub na tapicerce samochodu…

– Jeśli się z kimś pracuje już jakiś czas i wie na czym polega analiza spotkania, to można pracować na wszystkim. Muszę jednak przyznać, że czasem pewne historie są przekoloryzowane. Nie walczę z tym, bo czasem jest to śmieszne, czasem też przyznam, że nie do końca wszystko pamiętam. Może coś miało miejsce, ale mi umknęło. Te historie są sympatyczne i wniosek jest taki, że jest zawsze pora, by porozmawiać o taktyce. Czasem też warto porozmawiać o życiu. 

– Można odnieść wrażenie, że taktyka jest dla Pana najważniejsza.

– Myślę, że te czasy, w których trener siedział 24 godziny na dobę nad taktyką minęły. Praca nad nią jest ważnym elementem i uwielbiam to szukanie słabszych elementów w zespole przeciwnika, przede wszystkim chcę też doskonalić grę mojej drużyny. Wprowadzać nowe pomysły. Nasza gra cały czas ewoluuje. Musi być jednak czas na to, by „głowa” odpoczęła. Czasem trzeba spędzić czas w inny sposób niż przy futbolu. To daje lepszy efekt.

– Jakie są pana inspiracje trenerskie?

–  Trener Zubek, Szweda, Kasprzak, Woźniak (członkowie sztabu trenera Niedźwiedzia - przyp.). Mam kilka inspiracji z których czerpię. Myślę, że z racji fryzury porównują mnie do Pepa Guardioli, natomiast czerpię od wielu trenerów i jeśli ktoś ma określony pomysł, widać go na boisku, jest przy tym konsekwentny, to warto spojrzeć na każdego. Jestem trenerem ofensywnym, więc patrzę na takich, natomiast we wszystkim pozostaje sobą, wierny swoim ideałom.

Katar rewanżuje się Duńczykom. Tamtejsze media zawrócone w ostatniej chwili, szokujące zachowanie organizatorów turnieju

– Henrich Ravas i Bartłomiej Pawłowski zagrali świetnie w meczu z Miedzią i w zasadzie nie zawodzą w całym sezonie. Skąd bierze się u nich ta eksplozja formy i kto pana zdaniem jest jeszcze jednym z liderów Widzewa?

– Nie powiedziałbym, że to jest eksplozja formy, bo Heniek Ravas już w 1. lidze dobrze funkcjonował i pomógł nam w wywalczeniu awansu, mimo że przyszedł dopiero w marcu. Bartek Pawłowski zagrał wiosną tylko 10 spotkań, ale zdołał strzelić sześć goli, miał asysty. To nie eksplozja a kontynuacja procesu. Naszą największą siłą jest zespół i dzisiaj nie jesteśmy uzależnieni od jednego piłkarza. W jednym meczu grę z przodu ciągnie Jordi Sanchez lub Ernest Terpiłowski, a teraz Bartek wziął ciężary gry na siebie w meczu z Miedzią. Odpowiedzialność spoczywa na wielu i to stanowi o naszej sile.

– Jak dużym odkryciem jest Serafin Szota i czy nie boi się Pan, ze po piłkarzy Widzewa zgłoszą się możniejsze kluby PKO BP Ekstraklasy

– Serafin bardzo się rozwinął w ostatnich miesiącach i przyjemnie jest na to patrzeć. To też osoba, która świetnie funkcjonuje w szatni, jest to profesjonalista. Mamy takich piłkarzy więcej, że choćby wspomnę o Mateuszu Żyro. On niedawno był filarem i jednym z liderów linii obrony, a po tym jak złapał kontuzję to wskoczył Serafin Szota. Teraz obaj utrzymują się w świetnej formie i mamy ogromny ból głowy, jak zestawić defensywę, bo cała grupa środkowych obrońców wygląda i funkcjonuje na świetnym poziomie. „Rozbioru” Widzewa nie boję się, nie lubię zaczynać zdania od słów „boję się”. Chcę, by drużyna się rozwijała, miała wyniki i by Widzew był coraz lepszy. To że jest jakieś wstępne zainteresowanie naszymi zawodnikami, to naturalne. Myślę, że dla trenera to bardzo dobre uczucie. Nasi zawodnicy czują się dobrze w Widzewie, to fantastyczne miejsce do rozwoju.

Były reprezentant wyśmiewa pomysły Michniewicza. Kolejny raz uderzył w selekcjonera, mocny zarzut

PKO Ekstraklasa odc. 9
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze