„Super Express”: - Jagiellonia rozbiła ŁKS, wygrywając 6:0. To był pokaz siły ze strony lidera?
Dominik Marczuk: - Wysoka wygrana dała nam sporo satysfakcji. Bardzo zależało nam na zwycięstwie. Dlatego bardzo poważnie podeszliśmy do tej rywalizacji. Wiedzieliśmy, że ŁKS przyjechał do nas z siedmioma punktami wywalczonymi w trzech ostatnich potyczkach. Na szczęście szybko objęliśmy prowadzenie, a potem dokładaliśmy kolejne trafienia.
- Ozdobą meczu był twój gol. Pytaniem pozostaje, czy chciałeś lobować bramkarza, czy może jednak piłka ci zeszła przy próbie dośrodkowania?
- Mógłbym czarować wszystkich i opowiadać, że tak celowałem. Przyznaję się, że chciałem dośrodkować i szukałem w polu karnym Jesusa Imaza. Piłka mi zeszła, ale w efekcie wyszło ładne trafienie.
Jakub Piotrowski na celowniku giganta! To tam w nowym sezonie będzie grał reprezentant Polski?
- W Białymstoku te tzw. „centrostrzały” stają się już powoli tradycją. W przeszłości podobne bramki zdobywali Mariusz Dzienis, twój obecny trener Rafał Grzyb, a także w ubiegłym sezonie Jesus Imaz.
- Cieszę się, że dołączyłem do tego grona. Naturalnie nie każde zagranie na boisku jest udane, ale fajnie, że czasami w sposób nieplanowany możemy strzelić tak efektownie, jak ostatnio.
- Za tobą pierwsze zgrupowanie w reprezentacji Polski. Ostatecznie nie zagrałeś ani przeciwko Estonii, ani w Cardiff. Czy jest rozczarowanie?
- Nie, cieszę się tym pierwszym powołaniem. Mogłem być na zgrupowaniu z najlepszymi polskimi piłkarzami. Wspólne treningi, przebywanie z nimi, to było coś niesamowitego. Ale ja na tym się nie zatrzymuję, chcę więcej. Dlatego zamierzam jeszcze ciężej pracować, aby te powołania przychodziły częściej.
- Porozmawiałeś z kapitanem Robertem Lewandowskim?
- Zamieniliśmy kilka zdań. To bardzo otwarta, chętna do pomocy osoba. Myślę, że jako młody zawodnik, który dopiero debiutował na zgrupowaniu mogę go brać sobie za przykład. Robert niewątpliwie udowodnił, że ciężką pracą można zajść na sam szczyt.
- Niedawno legenda Jagiellonii - Tomasz Frankowski - porównywał cię do Jakuba Błaszczykowskiego. Jego zdaniem przypominasz Kubę z młodych lat, kiedy wchodził do szatni Wisły Kraków. Jak reagujesz na takie porównania?
- Nie no, spokojnie. Kuba jest legendą polskiej piłki i reprezentacji Polski. Ja rozgrywam pierwszy sezon w Ekstraklasie. Oczywiście, Kuba podobnie jak Robert jest bardzo zasłużony dla polskiej piłki. Dużo mi jeszcze brakuje do jego poziomu, nie mówiąc już o osiągnięciach, dlatego muszę pracować, pracować i raz jeszcze pracować podczas każdego treningu. Wiem jaki jest mój cel i na tym się skupiam.
- Twoim celem jest wyjazd z reprezentacją Polski na EURO 2024?
- W tej chwili moim celem jest awans z Jagiellonią do finału rozgrywek o Puchar Polski. Nie będzie to łatwe zadanie. W półfinale czeka na nas Pogoń w Szczecinie. Nie będzie to łatwy mecz, ale chcemy wygranć i wywalczyć przepustkę na Stadion Narodowy.
- W tym sezonie graliście już raz w Szczecinie, gdzie okazaliście się minimalnie gorsi od „Portowców”. Miałeś udział przy waszym golu. Jak oceniasz Pogoń?
- To groźny zespół, jest złożony. Zależy im na sukcesie. Ciągle liczą się w walce o najwyższe cele w Elidze, do tego są w półfinale zmagań o Puchar Polski. Jesienią przegraliśmy tam 1:2. Wierzę, że teraz skutecznie zrewanżujemy się im za tamto niepowodzenie.
- Czy kluczem do sukcesu będzie powstrzymanie Kamila Grosickiego?
- Nie da się ukryć, że jesienią to on okazał się naszym „katem”, ponieważ najpierw zaliczył asystę, a potem sam strzelił gola. Już wtedy było widać, ile daje Pogoni, a niedawno podczas treningów na zgrupowaniu reprezentacji udowodnił swoją jakość. Na pewno to ważna postać w zespole ze Szczecina, ale to nie jest tak, że cała Pogoń opiera się na jednym zawodniku. Jest tam wielu klasowych piłkarzy, na których musimy zwrócić szczególną uwagę.