Luquinhas ożywił grę Legii
Brazylijczyk wypromował się w Legii, zdobył z nią dwa tytuły. Teraz wrócił do stołecznej drużyny i na starcie nowego sezonu zachwycił w wygranym 2:0 meczu z Zagłębiem. To na nim był faul, po którym obrońca z Lubina został ukarany czerwoną kartką, a w doliczonym czasie zakręcił rywalami i dobry występ przypieczętował zdobyciem zwycięskiej bramki. - Legia potrzebowała właśnie takiego piłkarza w środku pola, aby rozruszał i ożywił jej grę - mówi nam Piechna. - Robi dużo zamieszania, zagrywa prostopadłe podania. Trudno go upilnować, o czym przekonali się ostatnio piłkarze Zagłębia. Pokazuje wielkie serce do gry. Uczestniczy w każdej akcji. Do tego potrafi zagrać kombinacyjnie. Zawsze coś wymyśli i uruchamia boki, a w ten sposób napędza ataki zespołu. Jeśli Korona nie zapanuje nad środkiem pomocy Legii, to będzie miała ogromny problem - przekonuje.
Luquinhas wrócił i już błyszczy w Legii. Tak zatańczył z Zagłębiem [WIDEO]
Gual rozkręca się z każdym meczem
W pierwszym spotkaniu wyróżnił się także Marc Gual. Był aktywny, strzelił gola, ale sędzia go nie uznał, bo Hiszpan znajdował się na spalonym. - Widzę, że z każdym mecze Gual się rozkręca, gra coraz lepiej - zaznacza Piechna. - Pasuje do Legii, jest dobry technicznie. To naprawdę kawał dobrego napastnika, który umie zagrać niekonwencjonalnie. W Jagiellonii zdobył króla strzelców, ale miał większy luz. W Legii jest pod większą presją. Wydaje mi się, że w tym sezonie będzie skuteczniejszy i warszawski zespól będzie miał z niego więcej pożytku. Gual wymachuje rękoma, robi te swoje zakosy, raz w lewo, raz w prawo. Niby wszyscy o tym wiedzą, a i tak każdy się na to nabiera - opisuje styl gry napastnika Legii.
Ruben Vinagre ma być gwiazdą Legii. Jego zmysłowa ukochana doda szyku na trybunach [GALERIA]
Augustyniak pokazał sportową złość
Piechna zakłada, że w meczu z Koroną, która słynie z twardej walki, kluczowym zawodnikiem stołecznego klubu będzie Rafał Augustyniak. - W spotkaniu z Zagłębiem był rezerwowym, ale po wejściu na boisku pokazał sportową złość - ocenia. - Strzelił gola i poderwał zespół, który do końca walczył o wygraną. To charakterny piłkarz. Nie pęka, nie pada na murawę dlatego, że ktoś go dotknie. Pamiętam, jak kiedyś wybili mu zęby. Mimo tego wytrwał do końca. Oczywiście Legii w meczu Zagłębiem pomogło to, że grała w przewadze, ale walczyła do końca o pełną pulę i nie odpuszczała. To pokazuje, jak jest zdeterminowana - przypomina.
Szykawka zawsze się stara
Były król strzelców zdaje sobie sprawę z atutów Legii. Jednak liczy na to, że jego były zespół przeciwstawi się faworytowi do mistrzostwa. - Oby Korona zagrała tak, jak w ubiegłym sezonie w Pucharze Polski, gdy zaimponowała determinacją i wyeliminowała Legię z rozgrywek - tłumaczy. - Gospodarze zapewne nastawią się na kontrę, bo jak się otworzą, to obawiam się, że Legia ich stłamsi. Mam nadzieję, że Jewgienij Szykawka zerwie się z "łańcucha" i zaskoczy obronę gości. Nie jest to może typowy lis pola karnego, bo brakuje mu czasami tej iskry. Jednak nie mogę mu odmówić jednego: zawsze stara się zagrozić rywalom. Może teraz także odpali i coś strzeli? Tak jak na koniec sezonu z Lechem, gdy zagrał bardzo dobrze i przyczynił się do utrzymania - dodaje.
Co za ruch w Warszawie! Legia jest wciąż nienasycona, Migouel Alfarela poprowadzi ją po mistrzostwo?
Korona musi punktować
Korona rozpoczęła sezon od wyjazdowej porażki z Pogonią 0:3. Na co stać kielecką drużynę w tej edycji? - Kibicuję Koronie, ale znowu może być ciężko - prognozuje. - Trener Kamil Kuzera musi coś pozmieniać. Może nieco inaczej poustawia zespół, żeby ten coś z siebie wykrzesał, żeby dać iskierkę nadziei na lepszy okres. Na razie dla mnie Korona to niewiadoma. Może będą jeszcze transfery? W każdym razie kielczanie muszą punktować. Nie mogą sobie pozwolić na kolejną porażkę, bo - nie daj Boże - po dwóch ciosach będzie ciężko "się odkręcić. Wtedy pozostaje gonitwa, a w następnej kolejce czeka już Motor, który u siebie będzie chciał się pokazać - zapowiada Piechna, który wybiera się na mecz z Legią.