"Super Express": - Najlepsze wspomnienia, jakie zabierasz ze sobą z Legii?
Guilherme: - Bramka zdobyta w Lidze Mistrzów w meczu ze Sportingiem, wygrany finał Pucharu Polski z Lechem na Narodowym i trzy mistrzostwa Polski. Polska i Warszawa to cudowne miejsca. Będę tęsknił za pełnym stadionem, kibicami i waszymi zupami.
- Najlepszy piłkarz, z jakim grałeś?
- Zdecydowanie Miro Radović. Robił wielką różnicę na boisku. Zawsze zajmowało się nim dwóch, trzech rywali. No i Nemanja Nikolić. Był zabójczy dla rywali.
- A najlepszy szkoleniowiec?
- Miałem bardzo dobre relacje z Romeo Jozakiem i jestem przekonany, że będzie mistrzem Polski. Najwięcej wycisnął ze mnie Stanisław Czerczesow, a wielką kulturę i klasę miał Jacek Magiera.
- Kiedy szefowie Legii przespali moment, by namówić cię do pozostania?
- Nie uważam, żeby cokolwiek przespano. Na pewno zmiany, do jakich doszło we władzach klubu, sprawiły, że nikt w odpowiednim czasie nie podjął decyzji w sprawie mojej przyszłości w klubie. Życie składa się z trudnych wyborów. Teraz mogę tylko podziękować za to, jak traktowano mnie w Legii, i za serce, jakie oddał mi ten klub.
- Dlaczego odchodzisz akurat do Benevento, ostatniego zespołu Serie A?
- To dla mnie wyzwanie. Wiem, jaka jest sytuacja klubu, ale chcę się sprawdzić w lidze włoskiej, żeby w przyszłości nie żałować, że nie spróbowałem. Podobnym wyzwaniem był dla mnie przyjazd do Polski, do ligi, której nie znałem. Dałem sobie radę i wierzę, że podobnie będzie w Italii.
- Pół roku wystarczy ci, żeby pokazać się w Serie A? Wszystko wskazuje na to, że Benevento spadnie.
- Mam świadomość miejsca, w jakim jest klub, ale zagram u młodego trenera, który preferuje ofensywny styl gry. Będę do niego pasował.