Dawid Niepsuj i Sebastian Milewski. Wisła Kraków - Piast Gliwice

i

Autor: cyfrasport Dawid Niepsuj i Sebastian Milewski. Wisła Kraków - Piast Gliwice

Gwiazda Piasta Gliwice: Harowałem w markecie, robiłem za Św. Mikołaja [WYWIAD]

2020-03-03 14:59

Sebastian Milewski zdobył niedawno pierwszego gola w Ekstraklasie. Pomocnik Piasta wykorzystuje szansę jaką dał przepis o obowiązku gry młodzieżowca. Jednak bez wytrwałości w trudnych momentach życia, nie znalazłby się w miejscu kariery w której jest obecnie. - Bywały momenty, że brakowało na życie. Najtrudniej było, gdy po nocnej zmianie musiałem rano iść na trening - mówi pomocnik Piasta Gliwice. 

"Super Express": - Mecz i gol przeciwko Cracovii był dla ciebie czymś szczególnym?

Sebastian Milewski: Tak, radość po tym golu była ogromna. Udało się to zrobić przed własną publicznością, a do tego gol zapewnił nam zwycięstwo i 3 punkty. Chciałbym, żeby takie wieczory i mecze zdarzały się częściej. 

- Przepis o młodzieżowcu pomógł tobie w transferze do Piasta i w dotychczasowej karierze?

-Na pewno miał wpływ na transfer do mistrza Polski przed tym sezonem. Myślę jednak, że trenerzy Piasta patrzyli nie tylko na rok urodzenia, ale i umiejętności. Byłem mocno podekscytowany przechodząc do Piasta, do trenera Waldemara Fornalika. Po odejściu Patryka Dziczka automatycznie wskoczyłem do składu i utrzymuję miejsce. Chcę wykorzystać każdą minutę spędzoną na boisku i udowodnić trenerom, żeby stawiali na mnie w dalszym ciągu, bo za pół roku nie będę miał statusu młodzieżowca.

- Twoja kariera wydaje się być na właściwej drodze, ale początki nie były łatwe, również ze względów finansowych.

-Nie było kolorowo, ale myślę, że jestem zaradnym człowiekiem i potrafiłem dorobić kilka groszy, żeby żyć godnie. Nie miałem innego wyjścia skoro w Legionowie za mieszkanie płaciłem 800 zł, a moje stypendium wynosiło 900. Przez miesiąc pracowałem w markecie wykładając towar na półki, a w weekendy w tym samym miejscu szukałem dodatkowych zajęć, byłem promotorem tuszu do drukarek albo robiłem za świętego Mikołaja.

- Od kiedy stałeś się niezależny finansowo? 

-Gdy przeszedłem do I-ligowego Zagłębia Sosnowiec. Wówczas mogłem skupić się wyłącznie na piłce. Nie musiałem dorabiać po treningach, albo chodzić do pracy na nocki jak to miało miejsce w Legionowie. Wtedy było naprawdę ciężko, bo to był okres przygotowawczy do sezonu a ja mało spałem i byłem bardzo zmęczony idąc na trening. Ale coś za coś i musiałem się poświęcić, żeby jakoś przeżyć do końca miesiąca.

- Były chwile zwątpienia? Myślałeś o zakończeniu gry w piłkę?

-Ani przez chwilę. Doznałem życia skromnego i nie chciałem, żeby w przyszłości żyć od wypłaty do wypłaty. Chciałem i robię wszystko, żeby dzięki karierze piłkarskiej moja sytuacja finansowa się poprawiła, bo chyba każdy do tego dąży, nie tylko w piłce.

Najnowsze