Spotkanie, na dobrą sprawę, rozpoczęło się z 16-minutowym opóźnieniem, bo kiedy tylko piłka znajdowała się w grze, kibice zasypywali boisko dużą ilością serpentyn. Przy tym śpiewali: "Piłka nożna dla kibiców!". Był to znak protestu na planowane zmiany w rozgrywkach Ekstraklasy. Środowisku kibicowskiemu nie podobają się projekty nowych przepisów, dotyczących postępowania z fanami na stadionach w Polsce. Stąd właśnie chęć pokazania, że w kraju decydenci powinni liczyć się z tymi, którzy chcą przychodzić na mecze Ekstraklasy.
Sędzia Bartosz Frankowski kilka razy grę wznawiał, by za chwilę ją przerwać i kiedy już mecz na dobre ruszył, widać było kłopoty z koncentracją u zawodników. W miarę upływu czasu Lech przejmował kontrolę nad spotkaniem i stwarzał okazje bramkowe. Najlepszą miał Tymoteusz Klupś, który trafił w słupek bramki Tomasza Loski. Zabrzanie zaś, osłabieni brakiem Igora Angulo i Łukasza Wolsztyńskiego, blado wyglądali w ofensywie i nie potrafili na dłużej utrzymać się przy piłce.
W pierwszej z szesnastu doliczonych minut Maciej Gajos uruchomił Kamila Jóźwiaka, a ten wykorzystał wolną przestrzeń, popędził na bramkę rywala i oddał precyzyjny strzał, który odbił się od słupka i wpadł do siatki. Dzięki temu trafieniu Lech prowadził do przerwy 1:0, choć tuż przed zejściem do szatni miał sporo szczęścia, bo groźnie uderzył Damian Kądzior. Fenomenalnie spisał się jednak między słupkami Matus Putnocky, ratując swój zespół przed utratą gola.
Na początku drugiej połowy gospodarze mogli podwyższyć, ale w polu karnym rywala cechowała ich nieskuteczność. Najgorzej zachował się Maciej Gajos, który z dobrej pozycji przeniósł piłkę ponad bramką. Wydawało się jednak, że Lech zdominował nieporadnego Górnika i spokojnie dowiezie zwycięstwo do końca.
W 75. minucie okazało się, że Kolejorz zbyt wcześnie dopisał sobie trzy punkty. Błąd w szesnastce popełnił Nicklas Barkroth, który zagrał ręką i dał pretekst do podyktowania rzutu karnego. Jedenastkę na gola zamienił Damian Kądzior i był remis.
Gospodarze zareagowali najlepiej jak mogli. Już sześć minut później odzyskali prowadzenie. Dopisało im szczęście, bo po strzale Łukasza Trałki piłka dziwnie odbiła się od murawy i kompletnie zmyliła golkipera zabrzan. Kropkę nad i postawił w doliczonym czasie gry Radosław Majewski. Jego precyzyjny strzał znalazł się poza zasięgiem Loski i ustalił wynik na 3:1.
Lech Poznań wygrał czwarty mecz z rzędu i wykorzystał kolejne potknięcie Jagiellonii. Kolejorz znalazł się na pozycji lidera i to on skończył rundę zasadniczą na szczycie LOTTO Ekstraklasy. Taki stan rzeczy teoretycznie stawia drużynę Nenada Bjelicy w najlepszym położeniu u progu wyścigu po mistrzostwo.
Lech Poznań - Górnik Zabrze 3:1 (1:0)
Bramki: Kamil Jóźwiak 45+1, Łukasz Trałka 81, Radosław Majewski 90+4 - Damian Kądzior 75(k)
Żółte kartki: Maciej Gajos - Marcin Urynowicz
Lech: Putnocky - Gumny, Dilaver, Vujadinović, Kostevych - Klupś (73. Barkroth), Gajos, Trałka, Majewski, Jóźwiak (78. Chobłenko) - Gytkjaer (87. Tomasik)
Górnik: Loska - Wieteska, Suarez, Bochniewicz, Gryszkiewicz - Kądzior, Matuszek (89. Pawłowski), Hajda (67. Ambrosiewicz), Kurzawa - Żurkowski, Urynowicz (89. Olszewski)
Pozostałe wyniki 30. kolejki Lotto Ekstraklasy NA ŻYWO - TUTAJ