Kiedy tuż po zakończeniu poprzedniego sezonu w świat popłynął z Zabrza komunikat o przedłużeniu umowy z Lukasem Podolskim wydawało się, że najważniejsza zagadka personalna w Górniku została rozwiązana. Tym bardziej, że zarówno szkoleniowiec, jak i przedstawiciele klubu utrzymywali, iż kontrakt Jana Urbana – dzięki klauzuli w nim zapisanej – z automatu przedłużył się na kolejny sezon. Szkoleniowiec opracował plan letnich przygotowań (obejmujący między innymi dwa obozy) i 13 czerwca, w poniedziałek, spotkał się z podopiecznymi na pierwszym treningu.
Jeszcze przed powrotem piłkarzy do zajęć pojawiły się spekulacje dotyczące możliwości odejścia ze stanowiska prezesa Arkadiusza Szymanka, pełniącego tę funkcję dopiero od stycznia. Podczas poniedziałkowej wizyty sternika klubu w Urzędzie Miasta (to Zabrze jest głównym udziałowcem spółki zarządzającej klubem) sprawa znalazła jednak pomyślne dlań rozstrzygnięcie: pozostał na stanowisku.
Jak się okazuje, oznaczało to... rozstanie z Janem Urbanem. Wspomniana konferencja prasowa, podczas której komunikowano o nowym kontrakcie Lukasa Podolskiego, odbyła się bez udziału szkoleniowca. Choć wówczas nie zwrócono na to szczególnej uwagi, był to najwyraźniej ważny sygnał, że – mimo ogólnego zadowolenia w klubie z ósmej pozycji – codzienna współpraca nie jest sielanką. Współpraca między właścicielem a szkoleniowcem – dodajmy. Jego wystąpienia na pomeczowych konferencjach prasowych i słowa dotyczące choćby sposobu budowania drużyny – na przykład po odejściu Jesusa Jimeneza – nie były dobrze przyjmowane przez głównego udziałowca. Sygnały o tym pojawiły się między innymi na pożegnaniu sezonu, urządzonym dla drużyny.
Prowadzenie zajęć powierzono dotychczasowemu trenerowi trzecioligowych rezerw, Piotrowi Gierczakowi. Stan ten trwać będzie do momentu znalezienia nowego szkoleniowca.