"Super Express": - Jak tu utrzymać nerwy na wodzy, kiedy najpierw z telewizji dyktuje się przeciw wam rzut karny, a potem anuluje bramkę.
Lukas Podolski (napastnik Górnika Zabrze): - Wiele razy już mówiłem, że VAR psuje piłkę. Obojętne, czy chodzi o ofsajd, czy o czerwoną kartkę – przez VAR zabiera się kibicom i zawodnikom emocje. Bardzo się cieszę, że grałem w piłkę w czasach, w których VAR-u jeszcze nie było. To był prawdziwy futbol, z jego dramatami i radościami. Ten dzisiejszy zupełnie mi się nie podoba. Proszę spojrzeć na nasze ostatnie mecze: nieustannie VAR. A to gola sprawdzają i anulują, a to spalonego, a to karny podyktują. Po co ten sędzia na boisku, skoro on żadnej decyzji nie podejmuje? Podejmują je ci, co na telewizji siedzą i wszystko sprawdzają.
- Długo pan w pierwszej połowie niedzielnego meczu z Rakowem dyskutował z arbitrem. O czym?
- O faulu na mnie. Puścił grę, nie odgwizdał wolnego. Powiedział, że owszem, rywal mnie kopnął, ale... No właśnie – dlaczego miałbym na ten temat z nim nie podyskutować? Nie wiem, dlaczego dziś się zabrania zawodnikom rozmowy z sędzią? To jest 90 minut walki o trzy punkty, 90 minut emocji i gadka o faulu powinna być normalną rzeczą. Bo to też jest prawdziwa piłka.
To mogą być złe wieści dla Górnika Zabrze! Łukasz Podolski nie dokończył meczu z Rakowem
- Zły był pan nie tylko na sędziego. Dwa razy sugestywnie „kopnął” pan murawę, kiedy wyszło zagranie – bądź strzał – nie po pańskiej myśli. Złośliwe tę kępki trawy?
- W porównaniu z wieloma boiskami w ekstraklasie, nasze jest jednym z najlepszych. Faktem jest jednak, że w dwóch-trzech momentach piłka na trawie w ostatniej chwili mi podskoczyła, co mnie trochę zezłościło.
- No i w ramach tego „Teatru Wielkiego” Lukasa Podolskiego było jeszcze sugestywne złapanie się za głowę, gdy Przemek Wiśniewski nie opanował piłki w sytuacji „jeden na jeden” po pańskim podaniu...
- No cóż, to obrońca... Czego właściwie on tam szukał w ich „szesnastce”? (śmiech) A mówiąc poważnie: patrząc na nasze ostatnie mecze, nie musimy się bać żadnej drużyny w ekstraklasie, i ni musimy się żadnego naszego występu wstydzić. Nasze szóste miejsce w tabeli nie jest przypadkowe; jest jak najbardziej zasłużone. Gramy dobrą piłkę, wygląda to nieźle.
- Gdybyż jeszcze koledzy – żeby przywołać mecz z Jagiellonią – potrafili zamienić na gole sytuacje stworzone przez Lukasa Podolskiego. Złości to pana?
- Owszem, mogłem mieć i cztery asysty w tamtym spotkaniu, ale czasami tak się zdarza. Mnie też w pierwszych meczach wyliczano czas gry bez strzelonej bramki. Oczywiście, najważniejszy jest w piłce końcowy wynik, a nie tylko stworzone okazje, a my ten mecz przegraliśmy. Ale mnie cieszy fakt, że – jak powiedziałem – ta nasza gra ofensywna wygląda dobrze. Róbmy dalej krok po kroku – choćby małe; cieszmy się grą, wykorzystajmy jak najlepiej pozostałych dwanaście meczów ligowych, zajmijmy jak najlepsze miejsce. No i powalczmy w Pucharze Polski. Bo jesteśmy – tak to widzę na dziś – silną drużyną!
Dramatyczna końcówka w Zabrzu. Podolski bez gola, ale Górnik postraszył Raków [WIDEO]