Michał Karbownik, Maciej Rosołek, Legia Warszawa

i

Autor: Cyfra Sport Michał Karbownik i Maciej Rosołek

Maciej Rosołek po wygranej Legii z ŁKS: Moja bramka dała pozytywny impuls [WIDEO]

2020-02-09 23:14

Jesienią w debiucie strzelił zwycięskiego gola w starciu z Lechem. Teraz w wygranym 3:1 meczu z ŁKS-em jego wejście ożywiło Legię. Po kilku minutach Maciej Rosołek doprowadził do wyrównania, a potem był o krok od zdobycia kolejnej bramki. To był jego szósty występ w lidze i drugi gol. Egzamin piłkarski zdaje pozytywnie. Za kilka miesięcy przed młodym napastnikiem wicemistrza Polski matura. Jest w trakcie robienia kursu na prawo jazdy.

- Można powiedzieć, że po raz drugi dałeś dobrą zmianę?
Maciej Rosołek (19 l., napastnik Legii Warszawa): - Nigdy nie myślałem o tym, żeby powtórzyć wyczyn z debiutu z Lechem, gdy strzeliłem zwycięskiego gola. Teraz chciałem wejść i pomóc drużynie. Tym bardziej, że mieliśmy niekorzystny wynik.

- Legia przegrywała 0:1. W takim momencie trudno się wchodzi na boisko?
- Trener Vuković powiedział mi, że mam być drugim napastnikiem wraz z Jose Kante. Wiadomo, że w mojej głowie pojawiły się myśli, żeby występ najlepiej udokumentować bramką i wesprzeć drużynę, aby osiągnęła korzystny wynik. Udało się to zrobić.

- Doprowadziłeś do wyrównania. Twoja bramka dodała Legii animuszu?
- Myślę, że był to pozytywny impuls. Dodało to jeszcze większej wiary chłopakom i jeszcze większego zastrzyku sił, aby atakować i zgarnąć trzy punkty. Moim zdaniem byliśmy lepszym zespołem. Nic nie chcę umniejszać ŁKS-owi, bo bardzo dobrze się zaprezentował. Jednak zasłużenie zgarnęliśmy trzy punkty.

- Z Legii odszedł Jarosław Niezgoda, który został sprzedany do Portland Timbers. Czy dostrzegasz szansę dla siebie, że będziesz otrzymywał od trenera więcej szans?
- Nie traktowałbym odejścia Jarka w ten sposób, bo jest jeszcze kilku innych chłopaków, którzy mogą wystąpić na jego pozycji. To wybór trenera, kto będzie grał i dostawał więcej szans. Mnie jak i pozostałym chłopakom pozostaje udowadniać na treningach. Mogę pokazywać trenerowi, że to na mnie powinien postawić.

- Byłeś zaskoczony tym, że ŁKS postawił wam bardzo trudne warunki?
- Wiedzieliśmy na co stać ŁKS. Może nie spodziewaliśmy się z ich strony tak dobrej gry. Można im pogratulować, bo dobrze zaprezentowali się na naszym tle.

- Jak sobie wyobrażałeś swoją sytuację w Legii, jak przed kilkoma miesiącami wchodziłeś do pierwszej drużyny?
- W głębi duszy wierzyłem, że tak to się wszystko może potoczyć. Uważam się za osobę dość pewną siebie. Wiedziałem w jakim celu dołączam do zespołu, żeby pomóc i pokazać swoje umiejętności. Ale to jak się to potoczyło, to jednak było trochę w dalszych wyobrażeniach. Najważniejsze dla mnie jest teraz to, abym "łapał minuty. Każdym kolejnym występem muszę udowadniać swoją wartość i chcę zdobyć dublet w tym sezonie.

- Można powiedzieć, że mimo młodego wieku już zdałeś egzamin dojrzałości?
- Poczekałbym jednak z takim porównaniem. Przyjdą ważniejsze mecze, o większą stawkę w rundzie finałowej. Czas pokaże.

- Łatwiej wchodzi się do drużyny, która tak jak Legia stawia na młodych zawodników?
- Myślę, że to jest duży atut. Jest sporo grono młodych graczy, które pomaga wprowadzić się do zespołu. Starszyzna w Legii jest nastawiona pozytywnie zarówno do mnie, jak i do tych, którzy pierwszy raz byli na obozie. Nie powinni czuć się niekomfortowo.

- Wdzieliśmy, że po meczu biegałeś. Mimo bramki nie dostałeś wolnego od trenera Vukovicia?
- Nie miałem odpoczynku. Od razu poszedłem na trening.

- Jesteś w klasie maturalnej. Łatwiej jest strzelić gola w Ekstraklasie niż zdać klasówkę z matematyki?
- Nie wiem (śmiech). Bo z matematyką akurat ze mną jest ciężko. Najlepiej mi idzie z geografii. Myślę, że jest to porównywalne.

- Komu zadedykowałeś bramkę?
- Dedykacji nie było. Mam ustaloną "cieszynkę" z dziewczyną, którą zawsze wykonuję po moich bramkach.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze