„Super Express": - Trzy gole w ostatnich 10 minutach meczu w Płocku i intensywna gra do samego końca, to efekt ciężkich przygotowań do tej rundy u trenera Hyballi?
Maciej Sadlok (32 l., obrońca Wisły Kraków): - To ma duże znaczenie. Przez pełne 90 minut meczu czujemy się mocni i nie obawiamy się, że zabraknie nam sił w końcówce.
- Nie śni się panu tablica w szatni, na której trener Hyballa omawia założenia taktyczne i cały czas widnieje na niej słowo „Gegenpressing”?
- Jeszcze mi się nie śni. To jest część planu trenera, na który jesteśmy przygotowani i chyba coraz lepiej realizujemy taktykę trenera. Przede wszystkim trzeba chcieć to robić, i trochę myśleć przy tym. Z tygodnia na tydzień wykonuje się już automatycznie detale tego pressingu. Jeśli przychodzi nowy piłkarz, to musi najpierw trochę „postudiować” i przyjrzeć się z boku zasadom tej taktyki, bo to jest nowość. Większość zespołu już wszystko łapie i robimy automatycznie.
- Czy intensywność treningów jest największa w porównaniu do poprzednich szkoleniowców, z którymi pan pracował w karierze?
- Pracujemy naprawdę ciężko. Wcześniej może u trenera Smudy bywały podobne treningi, ale chyba ciut lżejsze. Szczególnie dało to się odczuć na początku, gdy był duży przeskok w stosunku do zajęć u poprzedniego trenera. Trzeba było zaadoptować organizm przed okresem przygotowawczym do treningów, Dostaliśmy od trenera Hyballi zadania do wykonania, przed wszystkim dużo kilometrów do przebiegnięcia. Pierwsze 2,5 tygodnia okresu przygotowawczego w styczniu było naprawdę ciężkie.
Peter Hyballa dla "SE": Moi piłkarze muszą grać jak diabły [DUŻY WYWIAD]
- W filozofii waszego trenera jest również to, żeby drużyna oddawała jak najwięcej strzałów. Czy pana gol w meczu z Jagiellonią, gdy bez zastanowienia strzelił pan prawą nogą, to efekt wskazówek trenera?
- To prawda, że trener jest mocno ukierunkowany na ofensywę. Uczula nas, żeby w pobliżu bramki rywala nie kombinować za dużo, tylko próbować strzelać. Strzał i gol z Jagiellonią był tego efektem. Nie namyślałem się za dużo, tylko uderzyłem od razu nogą, na której miałem piłkę, choć jestem piłkarzem lewonożnym.
- Treningi u Hyballi chyba panu służą. Kamil Kosowski wywiadzie dla naszej gazety, powiedział, że jest pan w takiej formie jak przed laty, gdy zasługiwał na powołanie do kadry? Powalczy pan o to, skoro reprezentację objął nowy selekcjoner?
- Bardzo miłe słowa od piłkarza, który jest legendą Wisły. Może coś w tym jest, bo ciężka praca zawsze popłaca i nie może pójść na marne. Pracowałem ciężko, przez to czuje się pewniejszy i nie muszę kalkulować bo wiem, że sił starczy do samego końca meczu na pełnych obrotach. Co do kadry, to grałem w niej dawno temu, później byłem powoływany przez trenera Nawałkę, ale nigdy u niego nie zagrałem. Wiem, że tylko dobre mecze w klubie dają szanse na grę w kadrze, ale nie myślę o niej, chociaż oczywiście, że nie będę skreślał samego siebie.
Były kadrowicz rekomenduje piłkarza do reprezentacji. To po niego sięgnie Paulo Sousa?