Michał Pazdan po awansie Legii do finału Pucharu Polski: Dostaliśmy mentalnego kopa

2018-04-20 10:52

Legia po dreszczowcu pokonała Górnika Zabrze (2:1) w drugim spotkaniu półfinałowym Pucharu Polski (pierwsze starcie: 1:1) i awansowała do finału 2 maja na Stadionie Narodowym, gdzie zmierzy się z Arką Gdynia. Jednym z bohaterów meczu był Michał Pazdan (31 l.), który już w 20. spotkania uchronił Legię od straty gola.

"Super Express": - Zrobiliście w szatni zrzutkę na duże piwo dla bramkarza Górnika Tomasza Loski? Za zagranie ręką przed polem karnym w 68. minucie dostał czerwoną kartkę, co odmieniło losy meczu. Chwilę później Kucharczyk z rzutu wolnego wyrównał na 1:1, a osłabionych Ślązaków dobił Niezgoda.

Michał Pazdan: - O zrzutce nic nie wiem (śmiech). Loska chciał ratować sytuację, wyszedł do Jarka Niezgody, miał pecha. Wszyscy w obronie jesteśmy narażeni na takie ryzyko jak saperzy. W pierwszym spotkaniu Loska wiele razy ratował Górnika z opresji, lecz kto dziś o tym pamięta? Wszyscy będą mówić tylko o tej ręce. Ale to ich problem. Dla nas najważniejsze jest, że wreszcie po stracie bramki potrafiliśmy się podnieść i odwrócić losy meczu. To taki mentalny kop w górę.

- W szatni w przerwie było nerwowo? W pierwszej połowie graliście źle, a wasz nowy trener Klafurić szalał przy linii bocznej.

- Rzeczywiście, to impulsywny człowiek. Przerwa jest jednak po to, żeby się uspokoić i na szybko przeanalizować, co należy poprawić w grze. Wszystko zależy od charakteru.

- Czym Klafurić różni się od Romeo Jozaka?

- Zawodnik nie jest od oceny trenera. Poinformowano nas o zmianie szkoleniowca, przyjęliśmy to do wiadomości i tyle. W ostatecznym rachunku i tak wszystko zależy od piłkarzy na boisku. Dla mnie najważniejsze jest, że po tych zawirowaniach podnieśliśmy się i zagramy na Stadionie Narodowym. To naprawdę kapitalna sprawa!

- Na czym polega wyjątkowość tego miejsca?

- Byłem tam kilka razy w roli kibica i już na trybunach miałem ciarki, kiedy cały stadion ryknął. Na boisku wrażenie jest jeszcze większe. Klimat, oprawa to magia i naprawdę bardzo się cieszę, że 2 maja zagramy na nim o Puchar Polski.

- Nie boisz się, że popełnicie błąd jak Lech Poznań rok temu i zlekceważycie Arkę?

- Nie wyobrażam sobie, jak można nie doceniać rywala w finale Pucharu Polski. Przecież tam grają dwie najlepsze drużyny z całych rozgrywek. Podejdziemy do Arki z należnym szacunkiem, ale bez strachu. Chcemy wygrać.

- Wcześniej, już w niedzielę, w twoim rodzinnym Krakowie zmierzycie się z Wisłą. Nie możesz spodziewać się miłego przyjęcia.

- Szczerze mówiąc, wrogie okrzyki z trybun nie robią na mnie wrażenia. Może to kwestia doświadczenia, może wieku? Wyłączam się i koncentruję na tym, co się dzieje na boisku. Najważniejsze, że po słabszym okresie ciągle pozostajemy w grze o dublet!

Sprawdź wyniki sportowe na żywo. Tabele i statystyki
Cały sport w jednym miejscu

Najnowsze