W finale Pucharu Polski mierzy się Lech Poznań i Raków Częstochowa, czyli dwie najlepsze obecnie drużyny w Ekstraklasie. Mecz na PGE Narodowym cieszył się dużym zainteresowaniem już na długo przed jego rozpoczęciem, ale fani otrzymali niespodziewany cios ze strony władz Warszawy. Decyzją prezydenta miasta Rafała Trzaskowskiego zakazano wnoszenia flag większych niż 2m x 1,5m co oznaczało, że kibice nie będą moli zaprezentować swoich opraw. Mimo to, że decyzja była znana już wcześniej, fani „Kolejorza” przyjechali z oprawą, która miała zostać wniesiona na trybuny przed wejściem reszty kibiców. Policja zgodnie z decyzją władz miasta nie pozwoliła na to, co doprowadziło do nerwowej atmosfery pod stadionem.
Wcześniej informowaliśmy, że bardzo duża część kibiców Lecha Poznań wciąż czeka na wejście, mimo że lada moment miał się rozpocząć mecz. Później dodatkowe informacje przekazał Samuel Szczygielski z portalu meczyki.pl. Sfrustrowani fani mieli wyładować swoje emocje na jednej z bram stadionu, a później policja mieli użyć gazu łzawiącego – Pod bramą 10 Stadionu Narodowego kibice Lecha zaczęli szarpać bramę. Frustracja jest duża, ale to nie był szturm. Po 10 sekundach policja bez ostrzeżenia użyła gazu łzawiącego. Dostały nim też dzieci. Chora atmosfera finału PP – napisał dziennikarz na Twitterze.
Wiemy, kto wręczy Puchar Polski zwycięzcom! Ogromne zaskoczenie dla fanów