Duet Ba Loua x Ishak zapewnił lechitom trzy gole wtorkowego wieczoru, ale to nie dało wygranej. Ich współpraca jednak mogła się podobać. Przy pierwszym golu bardzo efektownie wymienili się piłką w polu karnym Jagi. Szwed zagrał do piłkarza z Wybrzeża Kości Słoniowej, który w chirurgiczny sposób przyłożył stopę. Ten wolej dał gospodarzom prowadzenie już w 3. minucie. Kolejny wolej dał poznaniakom dwubramkowe prowadzenie. W 43. min świetnie do strzału złożył się Ishak, a piłki po jego uderzeniu nie potrafił obronić - choć miał spore szanse - Zlatan Alomerović. Dla Ishaka to czwarty gol w trzecim meczu.
ZOBACZ: Trzech polskich bramkarzy na liście najlepszych. To może dać Probierzowi do myślenia
Wydawało się, że w 51. minucie Lech zadał decydujący cios. Na 3:0 podwyższył Ba Loua, ale po chwili goście strzelili na 3:1. Świetnie z lewej strony zachował się Kristoffer Hansen. Minął Milicia i następnie płaskim strzałem dał sygnał do odrabiania strat. W 66. minucie gola kontaktowego strzelił Mateusz Skrzypczak, który wykorzystał zamieszanie po piłce dośrodkowanej z rzutu wolnego z narożnika boiska.
Lechici jednak wierzyli, że obronią przewagę i po ostatnim gwizdku dopiszą sobie trzy punkty. Nic z tych rzeczy! W piątej minucie doliczonego czasu gry Damian Sylwestrzak musiał podyktować rzut karny, a jedenastkę na gola zamienił Bartłomiej Wdowik. Na Bułgarskiej skończyło się więc 3:3, Jaga pozostaje niepokonana od 3 września (porażka ze Śląskiem Wrocław). Kolejorz był blisko zwycięstwa, przez godzinę gry miał wszystko pod kontrolą, ale ostatecznie do szatni schodził przy wielu gwizdach i okrzykach niezadowolenia swoich kibiców.