- Po meczu Koeln z Monachium z moim asystentem z Korony Kielce Grześkiem Opalińskim wróciliśmy do hotelu. Chcieliśmy odpocząć, bo we wtorek rano czekała nas wizyta na treningu Borussii Moenchengladbach. Wtedy zadzwonił telefon z Podbeskidzia. Padła propozycja objęcia zespołu. Po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw w kilka minut zdecydowałem się przyjąć ofertę i około północy ruszyliśmy do Polski - opowiada Ojrzyński, który zastąpił Czesława Michniewicza.
Przeczytaj również: LM: CSKA - City 1:2. Aguero uciszył Moskwę
- Przez te blisko trzy miesiące, które minęły od zwolnienia z Korony, stęskniłem się za pracą, za atmosferą boiska, szatni, meczu. Nie wahałem się. Prosto z Niemiec pojechaliśmy do Bielska-Białej, gdzie podpisałem kontrakt do końca sezonu. Dopiero poznaję zespół. Mam swoje przemyślenia, ale najpierw poznają je zawodnicy - dodaje nowy trener Podbeskidzia.
Dziś "górale" grają o ligowe punkty z Ruchem. Głupio by było zacząć pracę od porażki.
- Miałem dwie noce, by przeanalizować grę "Niebieskich" i znaleźć ich ewentualne słabe punkty. Nigdy nie ukrywałem, że dla mnie najważniejsze jest zaangażowanie zawodników i tego też będę wymagał w Bielsku - zapowiada Ojrzyński.