- Nie chciałem grać w tym meczu – Mirosław Okoński w znakomitym filmie „Okoń – moja droga”, przypomina gęstą atmosferę wokół swej osoby przed finałem Pucharu Polski w 1980 roku. Strzelił w nim gola dla Legii, która rozbiła Lecha 5:0. - Kibice stali przy hotelu i śpiewali: „Okoń pe... Lecha sprzedał” – dodawał.
Legia swobodnie brała „w kamasze”, nie tylko piłkarze Lecha
Okoński to najznakomitszy z lechitów, którego życie rzuciło do stolicy. „Rzuciło” to właściwe określenie: w czasach słusznie minionych Centralny Wojskowy Klub Sportowy – taki status miała wtedy Legia – dość swobodnie mógł brać „w kamasze” wyróżniających się piłkarzy z każdej części kraju. A „Okoń” wyróżniał się aż nadto...
Legia znów na cenzurowanym w UEFA, będzie trzeba płacić grubą kasę. Goncalo Feio też się nie wywinął
- Chciałem iść odsłużyć wojsko do Śląska, gdzie trenerem był Henryk Apostel, którego znałem z młodzieżówki Ale jeżeli Legia chciała konkretnego człowieka, ten nie miał wyboru – potwierdza Jarosław Araszkiewicz, kolejny z klasowych snajperów „Kolejorza”, wcielony „do woja”. Jemu w zasadzie się upiekło; nie doświadczył zbyt wielu nieprzyjemności ze strony kibiców poznańskich. Mało tego… - Żonę z Warszawy przywiozłem, poznaną m.in. dzięki Darkowi Kubickiemu, więc z tym warszawskim okresem nie było tak źle – mówił nam „Araś”.
Salwa jajkami i samochód oblany farbą
Wspomnianemu Okońskiemu jednak – poza wyzwiskami pod hotelem – zafundowano i inne nieprzyjemności. Ot choćby… salwę jajkami, którymi obrzucono balkon jego mieszkania w stolicy Wielkopolski. Część wylądowała ponoć u sąsiadów. Ostatecznie jednak zaufanie fanów odzyskał, odmawiając przedłużenia umowy z Legią po okresie służby wojskowej i sięgając z Lechem po triumfy w lidze i Pucharze Polski.
Maximillian Oyedele poznał decyzję, jasne stanowisko klubu. Wiadomo, co ze zdrowiem gwiazdy Legii
Podbrożny nie został zaproszony na rocznicę klubu
Po okresie PRL przenosiny z Poznania do Warszawy miewały już zazwyczaj podstawę finansową. Jerzemu Podbrożnemu, niechcianemu już w Lechu, wielkopolscy kibice nie chcieli wybaczyć wyboru Łazienkowskiej jako miejsca kontynuowania kariery. Jego samochód oblano czerwoną farbą, a słowo „zdrajca” przylgnęło doń na dekady.
- Po latach nie zostałem zaproszony na rocznicę klubu, aby odebrać pamiątkowy medal. Kapituła wybierająca stwierdziła, że ci którzy poszli do Legii nie zasługują na to, aby ich honorować – mówił „Super Expressowi”. - A kiedy dostałem zaproszenie od kolegów, aby zagrać z nimi w oldbojach Lecha w Pucharze Polski, jeden z działaczy zapytał, jak to możliwe, że legionista gra z nimi mecz na Bułgarskiej. I ostrzegł, żeby nie było więcej takich sytuacji!
Ostre słowa kibiców do piłkarzy odchodzących z Lecha do Legii
Kasper Hamalainen – to już druga dekada XXI wieku – zmierzyć się musiał z mianem „kur…”, bo tak na transparencie wywieszonym przy boisku treningowym „Kolejorza” fani Lecha skomentowali podpisanie przezeń (z wyprzedzeniem) kontraktu z Legią. Fin sprawiał jednak wrażenie kogoś, na kim cała sytuacja nie robi żadnego wrażenia. Musiał mieć też niezłą satysfakcję, gdy w spotkaniach między obiema drużynami dwukrotnie rozstrzygał ich losy golami strzelanymi poznaniakom w doliczonym czasie gry.
Bereszyński chodził po Poznaniu w kapturze
Bartosz Bereszyński z kolei zamieniając Lecha na Legię doczekał się określenia „Judasz”. Tak zresztą zatytułowany raperską nutę dedykowaną piłkarzowi. Padają w nim słowa – a jakże – o „zdradzie miasta”. - Przyjeżdżając do Poznania, normalnie funkcjonuję, nie chodzę po mieście schowany pod kapturem. Ale staram się nie kusić losu i wieczorami nie wychodzę na imprezy – mówił Bereszyński dziennikarzowi „Przeglądu Sportowego” dwa lata po przeprowadzce.
No cóż, „Bóg wybacza, kibice nigdy” – jak głosił napis na ścianie bloku, w którym mieszkał wspomniany Podbrożny...