Pawelec: Selekcjoner się mną zainteresuje

2009-07-06 12:24

Mariusz Pawelec (23 l.) w minionym sezonie piłkarskiej Ekstraklasy był mocnym punktem defensywy Śląska Wrocław.

Jestem ambitnym człowiekiem i będę robił wszystko, by zachować miejsce w pierwszej "jedenastce" - mówi.

Śląsk w poprzednich rozgrywkach był beniaminkiem piłkarskiej Ekstraklasy. Czy nie obawiacie się, że dopadnie was tak zwany "efekt drugiego sezonu"?

Mariusz Pawelec: W pierwszym sezonie w ekstraklasie pokazaliśmy, że nieprzypadkowo gramy dobrą piłkę. W każdym meczu prezentowaliśmy się ofensywnie, przyjemnie dla oka, a w kolejnych rozgrywkach chcemy się pokazać z jeszcze lepszej strony, by zająć wyższe miejsce. Co do okresu przygotowawczego - najcięższy jest ten zimowy. Teraz, latem, podtrzymujemy wszystko to, co wypracowaliśmy zimą.

Jak ocenia Pan nowych piłkarzy, którzy pojawili się w zespole?

- Trudno mi ich oceniać, bo przez ostatnie dni trenowaliśmy podzieleni na różne grupy. Mało widziałem, mało obserwowałem. Przede wszystkim koncentruję się na sobie.

Kilkanaście dni temu zmienił Pan stan cywilny. Czy była już okazja, by wyjechać gdzieś z małżonką i spędzić z nią nieco więcej czasu?

- Ślub wziąłem 20 czerwca, a w poniedziałek (22.06 - przyp. red.) trzeba było już się stawić w klubie. Dostałem jednak dodatkowe dwa dni wolnego od trenera Tarasiewicza, z których skorzystałem. Treningi rozpocząłem w środę, więc nie było nawet możliwości, by gdziekolwiek pojechać. Myślę, że odbijemy to sobie w czasie zimowej przerwy i pojedziemy w podróż poślubną.

Czy po ślubie coś się zmieniło w Pana życiu? Ma Pan inne podejście do rzeczywistości?

- Nic wielkiego, czuję się silniejszy psychicznie oraz fizycznie, czyli wszystko w normie. Same pozytywne rzeczy.

Piłkarze znani są ze specyficznego poczucia humoru. Koledzy podłapali Pana gdzieś w szatni? Było trochę śmiechu?

- Na pewno było wesoło. Część kolegów była gośćmi na ślubie. Śmiali się, że mam blisko do Ukrainy, pytali czy mają brać paszporty (śmiech), ale po tym kilkudniowym pobycie zmienili całkowicie zdanie na temat Wschodu i mojej Łęcznej. Na pewno były docinki, ale bardziej po to, by rozbawić szatnię i rozluźnić atmosferę.

W klubie ma pojawić się kilku nowych zawodników. Jeśli trener Tarasiewicz sprowadzi obrońcę, nie będzie Pan bał się rywalizacji? Czuje się Pan na tyle mocny, by skutecznie walczyć o miejsce w składzie?

- Wszystko zależy ode mnie, jak będę się prezentował na treningach i w meczach sparingowych. Jestem człowiekiem ambitnym i będę robił wszystko, żeby nie stracić miejsca w składzie. Dążę do tego, by moja gra była ciągle lepsza i bym mógł w każdym meczu pomagać drużynie w stu procentach.

O co Śląsk będzie walczył w najbliższym sezonie?

- O jak najwyższą lokatę. Chcemy potwierdzić, że ubiegły sezon, bardzo dobry jak na beniaminka, nie był przypadkiem. W każdym meczu będziemy walczyć o trzy punkty, od pierwszej do ostatniej kolejki.

A osobiste cele?


- Przede wszystkim chciałbym grać we wszystkich meczach, to jest mój główny cel. Chcę prezentować się z bardzo dobrej strony i się rozwijać. Myślę, że jeśli będę w dobrej dyspozycji to selekcjoner reprezentacji Polski prędzej czy później zainteresuje się moją osobą.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze