Do kolizji w centrum Warszawy doszło w nocy z poniedziałku na wtorek. Około czterdzieści minut po północy prowadzone przez Żewłakowa BMW wbiło się w tył autobusu, który zatrzymał się na czerwonym świetle. Oba samochody zostały oczywiście uszkodzone. Najważniejsze jednak, że pasażerom autobusu, jak i kierowcy BMW nie stało się nic poważnego. Po przyjeździe policji i badaniu alkomatem okazało się, że były piłkarz był pod wpływem alkoholu.
To nie pierwszy WYBRYK Michała Żewłakowa. Już wcześniej miał kłopoty przez alkohol
Badanie pokazało, że Żewłakow w wydychanym powietrzu miał aż 1,6 promila. Teraz sprawą zajmie się prokurator, bowiem były zawodnik dopuścił się przestępstwa. Winowajca kilkanaście godzin po zdarzeniu zabrał głos w sprawie i wydał oświadczenie na Twitterze. - Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla mojego braku odpowiedzialności i wyobraźni. Przepraszam wszystkich za moje zachowanie, szczególnie najbliższych oraz tych, którzy poczuli się zawiedzeni i rozczarowani moją postawą - czytamy w oświadczeniu.
Znany reprezentant stracił DWIE NOGI! Wielka KATASTROFA, nie uwierzysz jak to skomentował
Niemal od razu w sieci pojawiły się również wpisy kolegów Żewłakowa z boiska. "Miszka, jestem" napisał choćby Arkadiusz Malarz. - Wiem, że Michał zawalił. Szczęście w nieszczęściu, że nikt nie ucierpiał... Absolutnie nie bronię, potępiam każde takie zachowanie. Wiem, że bez słowa przyjmie karę. Ale bez względu na wszystko może zawsze na mnie liczyć - napisał natomiast Kamil Kosowski.
Michał Żewłakow zabrał głos po swojej kolizji drogowej. „Wsiadłem za kierownicę po wypiciu alkoholu"
Inni użytkownicy Twittera nie byli jednak tak wyrozumiali. Pod wpisami zawodników pojawiło się mnóstwo komentarzy, które dalekie są od słów wsparcia. - Panie Arku naprawdę wspiera pan potencjalnych morderców? - czytamy w jednym z komentarzy. - Pie****** się w pusty łeb - brzmi jeden z bardziej wulgarnych wpisów internatu. - Zawalił? Zawalić to można gola... gość jest potencjalnym mordercą... 1,7 promila to nie było po cukierkach. Za Ubera zapłaciłbym jakieś frytki - napisał inny użytkownik Twittera.