Rafał Kosiec

i

Autor: Marek Zieliński Rafał Kosiec podczas gdy przebywał jeszcze w szpitalu

Rafał Kosiec cierpi po dramatycznym wypadku, teraz będzie pomagał innym. Rusza Fundacja Doliczony Czas

2020-02-13 13:16

Mimo że sam potrzebuje pomocy, będzie niósł pomoc innym. Były piłkarz GKS-u Tychy i Polonii Warszawa Rafał Kosiec (33 l.) cztery lata temu uległ poważnemu wypadkowi, który brutalnie zakończył jego karierę. W głowie kołatały mu się różne myśli, w tym te najczarniejsze, ale nie poddał się i wytrwale walczy o powrót do zdrowia. To, co działo się z nim po wypadku było impulsem do powstania Fundacji "Doliczony Czas".

Dramat Kośca rozegrał się 24 marca 2016, po meczu Polonii Warszawa z Ursusem. Jak się później okazało, był to ostatni występ Rafała w barwach "Czarnych Koszul", bo dwie godziny po spotkaniu leżał już na OIOM-ie po tym, jak spadł ze schodów w rodzinnym domu. Diagnoza była brutalna: uraz odcinka szyjnego kręgosłupa, wielopoziomowa dyskopatia szyjna i niedotlenienie rdzenia.

- Gdy przez 10 dni leżałem w szpitalu zastanawiałem się, którego przyjaciela poprosić, by pomógł mi się zabić - wspomina gorzko Rafał. 

Był całkowicie sparaliżowany od szyi w dół, ale po jakimś czasie zaczął chodzić, a lekarze przecierali oczy ze zdumienia, obserwując postępy Rafała. Na pierwszy rzut oka nie widać, by coś mu dolegało, ale sam, o sobie mówi, że jest "zamknięty w pułapce własnego ciała" - ma nieustanne bóle neurologiczne i neuropatyczne, niefunkcjonujące jelita, dodatkowo jest zacewnikowany. Ma sparaliżowane mięśnie od klatki piersiowej w dół, co powoduje, że nie czuje bólu ani temperatury.

- Jakiś czas później przeczytałem o Pawle Kryszałowiczu i jego nowotworze. Długo musiał szukać pomocy i na szczęście w końcu ją znalazł i wszystko u niego ok, ale uderzyło mnie to, że reprezentant Polski, świetny piłkarz tak naprawdę nie wiedział do kogo się zwrócić. A przecież leczenie jest kosztowne. Tak wpadłem na pomysł, żeby założyć fundację - tłumaczy nam Kosiec, który dodaje:

- Gdyby taka fundacja istniała wcześniej, prawdopodobnie nie czekałbym teraz na operację.

Celem fundacji jest pomoc sportowcom, którzy znaleźli się w dramatycznej sytuacji. Projekt wspierają m.in. trenerzy Jacek Magiera i Edward Klejdinst, czy dziennikarze Krzysztof Stanowski i Michał Pol, a wsparciem fundacji interesują się gwiazdy światowego formatu, z którymi Rafał już prowadzi rozmowy.

- By fundacja odpowiednio funkcjonowała, musi mieć bardzo solidny fundament, dlatego jestem na etapie szukania sponsorów. Chcę jak najszybciej przyjąć pierwszych podopiecznych, bo dla nich liczy się tak naprawdę każdy dzień. Ale wszystko muszę robić z głową, nie mogę pozwolić sobie na wpadkę - tłumaczy Kosiec, który ma już pierwszych kandydatów na podopiecznych. Wśród nich są m.in. wielkie postaci polskiego sportu, ale ich nazwisk na razie nie chce zdradzać.

- Nie ważne czy jesteś znany, czy występujesz w niższych ligach, może się zgłaszać do mnie każdy. Doskonale wiem co to znaczy niemoc, szukanie pomocy u lekarzy, rehabilitacji, opieki prawnej. Znam to z autopsji i wiem, czego potrzebuje sportowiec, który znajdzie się na życiowym zakręcie - przekonuje.

Podopieczni w fundacji zostaną otoczeni opieką medyczną, finansową i prawną. "Doliczony Czas" wspierają prawnicy z jednej z dużych warszawskich kancelarii, którzy wygrywają wielomilionowe sprawy. W radzie fundacji jest także znany kardiolog profesor Krzysztof Filipiak, który stworzył komisję ds. lekarskich, działającą przy fundacji. - To profesjonaliści w swoim fachu, ale przede wszystkim dobrzy ludzie, którzy w pierwszej kolejności chcą pomóc, a nie pytają ile można na tym zarobić. - mówi Rafał.

Kosiec ma ambitne plany, bo chciałby nawiązać współpracę z największymi polskimi związkami sportowymi. - To mój priorytet. Chciałbym by z pomocy fundacji korzystało jak najwięcej sportowców, którzy znaleźli się w trudnym momencie. Nie ważne czy to piłkarz, hokeista czy koszykarz. Powoli chcę docierać do wszystkich, ale muszę robić to z głową - tłumaczy Rafał, którego zapytaliśmy skąd czerpie energię, skoro sam potrzebuje pomocy:

- Kiedy patrzę na kandydatów na podopiecznych fundacji widzę, jak ogromne są ich potrzeby. Ten wypadek wzmocnił mnie na tyle, że sobie poradzę. Możliwość pomocy drugiemu człowiekowi napędza mnie. Widocznie musiałem przeżyć wypadek, by w końcu powstała taka fundacja. Wierzę, że będę mógł pomóc wielu osobom. Ja mogę poczekać - kończy.

Najnowsze