- Warszawa da się lubić - uśmiecha się Siemaszko w rozmowie z "Super Expressem". Ze stolicy jeszcze nigdy nie wyjechał pokonany - w ubiegłym sezonie pokonał w Warszawie Legię 3:1, później na PGE Narodowym wznosił Puchar Polski, a w lipcu na stadionie Legii świętował zwycięstwo w Superpucharze.
- Mamy dobre wspomnienia ze stolicy, a to powoduje, że do Warszawy nie przyjedziemy przestraszeni. Nie byłem w Głogowie na meczu PP z Chrobrym (Arka wygrała 2:0 - red.), dlatego teraz czuję głód gry i kolejnych bramek - mówi nam snajper z Gdyni, który w poprzedniej kolejce zdobył bramkę głową w meczu z Jagiellonią (4:1).
To jego trzeci gol w tym sezonie w lidze i... trzeci zdobyty głową. - Nogą się jeszcze nie udało w tym sezonie, ale zapewniam, że kibice się doczekają! - uśmiecha się piłkarz, który w tym spotkaniu mógł zdobyć gola sezonu, ale piłka po jego fenomenalnym strzale nożycami odbiła się od poprzeczki, a chwilę później wpakował ją do siatki Michał Marcjanik. - Oglądałem powtórkę tego strzału z dziesięć razy. Przyjemnie się na to patrzy i trochę żałuję, że piłka nie wpadła do bramki. Z drugiej strony, po tej akcji padł ważny dla nas gol - mówi Rafał.
Legia wygrała trzy mecze z rzędu. - Ich gra wygląda coraz lepiej i chyba powoli się odradzają. Jednak chcemy ich ograć w Warszawie, a ja chciałbym zdobyć gola, choć będzie ciężko, bo naprzeciwko będę miał reprezentanta kraju Michała Pazdana. Przede mną spore wyzwanie - przewiduje Siemaszko.
Carlitos: Moim celem jest korona