Sebastian Mila

i

Autor: Cyfrasport Sebastian Mila

Typy byłego kadrowicza

Sebastian Mila przed startem ekstraklasy. Kto ruszy w pościg za Rakowem, co takiego ma trener Marek Papszun [ROZMOWA SE]

2023-01-26 16:05

Piłkarze Rakowa zachwycali jesienią, a w rundzie rewanżowej będą chcieli wywalczyć pierwsze w historii klubu mistrzostwo Polski. Były kadrowicz Sebastian Mila (41 l.) wierzy w to, że podopieczni trenera Marka Papszuna nie roztrwonią dorobku.

„Super Express”: - Czy Raków może przyjmować gratulacje za wywalczenie mistrzostwa Polski?

Sebastian Mila: - Na to jest jeszcze za wcześnie, ale jest faworytem w walce o tytuł. Zostawił rywali w tyle, wypracował solidną przewagę. To od Rakowa zależy czy zostanie mistrzem Polski. Nie musi zerkać zza plecy i patrzeć, czy rywale nadciągają, lecz może spokojnie myśleć o tym, jak wygrać ligę. Ten zespół ma bardzo dużo atutów i indywidualności, które pomogą zrealizować wyznaczony cel. Wszystko tutaj gra. Na rynku transferowym działacze także nie spali. Widać, że cały czas w tym klubie patrzy się do przodu.

- Sukcesy Rakowa to zasługa trenera Marka Papszuna. Co imponuje panu w nim?

- Konsekwencja w działaniu i stabilizacja. Trener Papszun ma pomysł na zespół, na taktykę, wie jak jego podopieczni są mentalnie przygotowani do każdego meczu. Potrafi umiejętnie wykorzystywać potencjał piłkarzy. Sprawia, że jego zawodnicy są elastyczni i z powodzeniem radzą sobie na różnych pozycjach i w różnych systemach. Jeśli ktoś przed meczem z Rakowem jest w stanie przewidzieć, w jakim składzie zagra ten zespół, to ma szósty zmysł. Papszun potrafi zaskakiwać zestawiając wyjściową „11”. Widać, że potrafi reagować na to, co dzieje się na treningach. Często stawia na piłkarzy o których nie pomyślelibyśmy, że mogą wystąpić z danym rywalem. Daje im szansę, a oni odgrywają potem ważne role.

- Piłkarze rosną przy tym szkoleniowcu?

- Zdecydowanie. Mam wrażenie, że u niego to działa podwójnie. On nie tylko buduje graczy, ale wyciąga z nich to, co mają najlepsze. W efekcie oni robią progres. Najlepszym przykładem jest Patryk Kun, który wszedł na poziom reprezentacyjny. To właśnie zasługa trenera Papszuna. Jednak takich zawodników jest więcej.

- Kogo ma pan na myśli?

- Dla mnie perełką jest Fran Tudor, którego bardzo cenię. Daje trenerowi wiele możliwości, bo może zagrać na kilku pozycjach. Nigdzie nie zawodzi. Trzyma równy, wysoki poziom. Dobrze wprowadził się Bartosz Nowak. To na pewno nie jest jego ostatnie słowo. Myślę, że wszyscy czekają na powrót Marcina Cebuli, aby się wykurował, bo to nietuzinkowy piłkarz. Ivi Lopez wybija się ponad przeciętność. Na niego zawsze można liczyć. Kiedy nie idzie, gdy mecz nie układa się po myśli Rakowa, to wtedy wkracza Hiszpan. To dodatkowy atut drużyny.

- Czy ktoś w ogóle ruszy w pościg za Rakowem?

- Będzie to niezwykle trudne, bo jednak ta przewaga jest wyraźna. Prognozowałbym, że Legia z Lechem będą naciskać na lidera, ale czy na tyle mocno, aby mu zagrozić? Powiedziałbym, że oba kluby skończą na podium. To między nimi rozstrzygnie się, kto zajmie drugie, a kto trzecie miejsce.

- Lech zagra jak na mistrza przystało?

- Wydaje mi się, że Kolejorz się rozkręci i będzie miał mniej wpadek niż jesienią. Mistrz Polski ma bardzo mocny środek pomocy, w którym czasami trzeba dodać trochę kreatywności. Poza tym jest piekielna mocna prawa strona. Nie można zapominać o Mikaelu Ishaku. Liczę na przebudzenie Joao Amarala, który w poprzednim sezonie był świetny. Jednak już poprzednia runda była w jego wykonaniu do zapomnienia. Mam wrażenie, że wielu graczy Lecha nie pokazało jeszcze swoich możliwości. Tak jak na przykład Afonso Sousa, który jest w stanie i musi grać dużo, dużo lepiej.

- Czego spodziewa się pan po Legii?

- Stać ją na wiele, bo jesienią się przebudziła po słabym poprzednim sezonie. Widać było, że zespół złapał „flow”, że jego gra zaczęła się zazębiać. W Warszawie, podobnie jak w Lechu, też czekają na piłkarzy, którzy mogą dać jeszcze więcej zespołowi. Mam na myśli Carlitosa, bo to naprawdę świetny zawodnik. W stolicy liczą na jego skuteczność i na to, że będzie motorem napędowym.

- Rewelacją jesieni był Widzew. Czy beniaminek utrzyma formę do końca rozgrywek?

- Widzew zaskoczył, a teraz będzie musiał to potwierdzić. To będzie dużo trudniej zrealizować. Atutem zespołu są kibice. Dobrze, że cały czas jest moda na Widzew, bo trybuny w Łodzi dodają piłkarzom skrzydeł. Czy obecny potencjał drużyny wystarczy, aby przeskoczyć w tabeli Legię i Lecha? Mam wątpliwości. W każdym razie łódzki zespół zasługuje na pochwały. Typuję, że będzie w pierwszej piątce na koniec sezonu.

- Kto może w rundzie rewanżowej sprawić niespodziankę?

- Wierzę w to, że Jagiellonia, Śląsk czy Lechia będą grały dużo lepiej, bo jesienią miały przebłyski. Śląsk musi ustabilizować formę. Uważam, że trener Ivan Djurdjević wykonuje dobrą robotę, ale trzeba się uzbroić w cierpliwość. Jeśli zespół będzie systematyczny, to przełoży się to na lepszą grę i wyniki. Jestem przekonany, że Lechia utrzyma się w lidze. Widać, że wszystko idzie w dobrym kierunku pod wodzą trenera Marcina Kaczmarka.

- Na których młodych piłkarzy powinniśmy zwrócić uwagę?

- Mam czterech faworytów. Bramkarz Kacper Tobiasz jest coraz pewniejszy. Co najważniejsze: dźwiga ciężar wielkiego klubu jakim jest Legia. To nie jest łatwe. Jak będzie miał pokorę i pewność siebie, to może wiele osiągnąć w futbolu. Wierzę w tego chłopaka. Kolejny talent z papierami to napastnik Szymek Włodarczyk. Pokazał się jesienią w Górniku i zrobił się wokół niego szum. Czytam o zainteresowaniu jego osobą ze strony zagranicznych klubów. Jeśli zostanie do końca sezonu, to mogę zapewnić, że będzie miał we mnie wiernego kibica. Pomocnik Pogoni Mateusz Łęgowski zadebiutował w kadrze. Mam nadzieję, że na tym występie nie zakończy. To jest jego poprzeczka, którą musi przeskoczyć. Podoba mi się w nim to, że z piłką jest na ty. Nie ma w nim obaw. Brał odpowiedzialność na siebie, ryzykował, nawet kosztem tego, że czasami taka postawa mogła zakończyć się stratą. Jest w jego grze duża swoboda i lekkość. I mam jeszcze jednego faworyta. Czekam na to jak rozwinie się Karol Borys ze Śląska. Wiem na co go stać. Potrzebuje czasu, ale to obiecujący zawodnik. Będę mu się przyglądał, czy robi postępy.

- To następca Sebastiana Mili?

- Jest lepszy, zdecydowanie. Lewa nóżka bardzo dobra, lepsza niż u mnie. Ma zmysł do rozwiązywania sytuacji, pomysł na granie i kreatywność. To bardzo lubię i cenię. Życzę młodym piłkarzom, aby utrzymali formę w kilku meczach, a nie zachwycali w jednym występie. Ale stabilizacja na tym etapie to nie lada wyzwanie.

7. Marek Papszun: Za połowę sezonu mistrzostwa się nie przyznaje
Sonda
Kto zostanie mistrzem Polski 2022/23?
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze