W sobotę przy ulicy Reymonta zagrała tylko jedna drużyna. Wisła. Podopieczni Kiko Ramireza poważnie potraktowali krytyczne słowa działaczy krakowskiej drużyny i w starciu z Jagiellonią przynajmniej spróbowali zagrozić bramce rywali. Wyszło średnio, dwie sytuacje zmarnował Carlitos, centymetrów zabrakło Pawłowi Brożkowi - wciąż bez ligowego gola w tym sezonie - ale krakowianie udowodnili, że koszmarna postawa przeciwko Koronie Kielce była tylko wypadkiem przy pracy.
Na tle Jagi wyglądali bowiem przynajmniej przyzwoicie. Nie zachwycili, nie porwali kibiców, ale to zespół Ireneusza Mamrota zaprezentował się kompromitująco. Dość powiedzieć, że pierwszą dogodną sytuację goście stworzyli dopiero w 78. minucie. Po uderzeniu Przemysława Frankowskiego bliski trafienia do siatki był Karol Świderski, ale 20-latek, który chwilę wcześniej pojawił się na murawie, zdecydowanie źle wszedł w mecz, bo z kilku metrów nie trafił w światło bramki. Zapewne winna była rozgrzewka.
To był trzeci sobotni mecz 11. kolejki Lotto Ekstraklasy. Ani trochę lepszy od starcia Pogoni z Koroną, ani trochę gorszy od pojedynku Lechii z Zagłębiem. Bilans nie kłamie. Kibice zobaczyli w pierwszy dzień weekendu 270 minut kopaniny i jednego gola.
Wisła po remisie zajmuje 6. miejsce w tabeli. Jagiellonia jest trzecia.
Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 0:0
Wisła: Michał Buchalik 3 - Zoran Arsenić 2, Arkadiusz Głowacki 3, Ivan Gonzalez 2, Maciej Sadlok 2 - Rafał Boguski 3 (81' Jesus Imaz), Vullnet Basha 2, Pol Llonch 1 (78' Victor Perez), Patryk Małecki 1 - Paweł Brożek 2 (82' Denys Bałaniuk), Carlitos 3
Jagiellonia: Mariusz Pawełek 4 - Rafał Grzyb 2, Ivan Runje 2, Guti 2, Piotr Tomasik 2 - Taras Romanczuk 1, Piotr Wlazło 1 (46' Łukasz Burliga 2) - Przemysław Frankowski 2, Martin Pospisil 1 (64' Arvydas Novikovas), Fiodor Cernych 1 - Cillian Sheridan 1 (77' Karol Świderski)