„Super Express”: - Świetnie zachowałeś się przy akcji bramkowej, gdy uprzedziłeś doświadczonego Andrzeja Niewulisa i strzeliłeś do siatki. Ponoć ćwiczysz takie zagrania z trenerem Robertem Kolendowiczem?
Adrian Benedyczak: - Ćwiczymy na boisku, ale trener Kolendowicz po każdym meczu wysyła piłkarzom, szczególnie tym młodym, filmiki z naszych meczów z analizą ruchów i zachowania na boisku. Jeszcze kilka godzin przed meczem z Rakowem analizowałem z trenerem te zagrania. Uczulał mnie, żebym „łapał plecy” (ustawiał się za plecami) obrońcy, żeby on stracił mnie ze swojego radaru. A gdy będzie mnie ponownie szukał, to będę miał czas, żeby go wyprzedzić. Taka sytuacja zdarzyła się w meczu i przyniosła nam gola.
- Jak dużo dało ci wypożyczenie i występy w I lidze w barwach Chrobrego w ubiegłym sezonie?
- To był strzał w dziesiątkę. Na początku trener Runjaic nie chciał mnie puścić, bo niejasna była sprawa z odejściem Adama Buksy. Ja walczyłem do ostatniego dnia o wypożyczenie. W Chrobrym nabrałem dużo pewności siebie. Trener Ivan Djurdjević dał mi poczucie, że jestem ważnym piłkarzem dla niego. Zostawałem z nim po treningach i miałem indywidualne treningi strzeleckie.
Co za pech kadrowicza. Wyrazy wsparcia dla polskiej gwiazdy Derby
- Czy twój tata, który w przeszłości był bramkarzem (w IV ligowym Gryfie Kamień Pomorski) nie namawiał, żebyś też wybrał tę pozycję na boisku?
- Gdy zaczynałem grać w piłkę to byłem mały i dopiero wystrzeliłem w górę w okresie nauki w gimnazjum, a wtedy było już za późno na zmianę pozycji na boisku. Tata do dzisiaj żartuje, że gdyby wiedział jak wysoki urosnę, to na pewno nie zostałbym napastnikiem (śmiech).
- A masz swój wzór napastnika?
- Od każdego czołowego napastnika chcę wyciągnąć coś najlepszego, ale od dawna uwielbiam patrzeć na Luisa Suareza, szczególnie z okresu występów w Barcelonie. Imponują mi jego wyjścia na pozycję, gra na linii spalonego. Gdy chowa się za obrońcami a później się im urywa. Warunkami fizycznymi się różnimy, ale w tych elementach staram się go naśladować. Może i dlatego, że jestem fanem Barcelony
Rekordowy transfer Polaka. W Salzburgu dostanie skrzydeł?
- Skąd ta fascynacja?
- Tata we mnie to zaszczepił, bo od dawna kibicował Barcelonie, a ja z nim oglądałem mecze. Grali wtedy Ronaldinho, Thierry Henry i wchodził do drużyny Messi. Miałem okazję zwiedzić Camp Nou, gdy byłem z Wybrzeżem Rewalskim na turnieju młodzieżowym.
- Pogoń została liderem Ekstraklasy. Jaki jest wasz cel w tym sezonie?
- Zostało jeszcze 15. meczów i żyjemy wraz z trenerami każdym kolejnym. Chcemy robić krok po kroku, żeby wszystko zakończyło się szczęśliwie dla nas w maju.
Stoch poderwał niesamowitą PIĘKNOŚĆ. Od jej ZDJĘĆ krew buzuje, ale rakieta!