Jak wiadomo, zimą Legia bardzo poważnie rozważała sprowadzenie Denisa Alibeca. Złożyła nawet ofertę Astrze Giurgiu, a prezes Dariusz Mioduski w rozmowie z SE przyznał, że to mógł być transferowy rekord klubu w tamtym czasie. I choć piłkarz chciał przyjść do Warszawy, to jego pracodawca nie wyraził zgody. A oferta Legii naprawdę była dobra, bo przekroczyłaby milion euro z bonusami. Wczoraj ujawniliśmy ile Legia dodatkowo zapłaciłaby Astrze, gdyby Alibec strzelił dla niej 15 goli w jednym sezonie. Szczegóły tutaj.
Na bonusach bramkowych się jednak nie kończyło. Z tego co wiemy, Legia dopłaciłaby Astrze 300 tysięcy euro w przypadku awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów, pod warunkiem rozegrania przez Alibeca odpowiedniej liczby spotkań. Był też przewidziany bonus za fazę grupową LE, wcale nie dużo mniejszy. Dlatego oceniając tę ofertę, trzeba ją uznać za całkiem dobrą. Rumuni powiedzieli jednak "nie". A co jeśli temat wróci teraz? Czy prawdą jest, że Alibec "potaniał"?
Zmiany w Legii. Utalentowany piłkarz odchodzi
Ostatnio, z Rumunii, nadeszły plotki/informacje, że Astra nie płaci zawodnikom od kilku miesięcy, co miało też mocno zmienić sytuację Alibeca. Jak można było usłyszeć, jego klub miałby już nie żądać 1,5 mln euro jak wcześniej, a dużo, dużo mniej. Jak wygląda sytuacja?
- To nie jest prawda. Że Alibec miałby odejść latem za pół miliona euro, bo mu nie płacą? Nie! - usłyszeliśmy od osoby, która, naszym zdaniem, na pewno dobrze zna sytuację piłkarza. A według nas, jeśli ten gracz nie potanieje, to jednak ciężko będzie mówić o transferze na Łazienkowską.
Michał Listkiewicz o PATOLOGIACH. Juniorzy zarabiają pieniądze na starych trepów
No dobrze, a jak ma się sprawa z Arturem Borucem? Sami kilka dni temu wspomnieliśmy o tym temacie, a potem zrobiło się o tym głośno. Jak się zatem sprawy mają? Nie zdradzając wszystkich szczegółów i dosłownych cytatów, powiemy tak: nie jest tak, że temat się nie przewija(ł). Umówmy się, Boruc i Legia dobrze się znają i zapytać co dana strona sądzi o tym temacie, nie jest problemem. Efekt? Nasz wniosek jest taki: może nikt nie powiedział drugiej stronie stanowcze nie, ale... Można stwierdzić, że w tym momencie, dla żadnej ze stron, nie jest to delikatnie mówiąc, sprawa życia i śmierci.
Ergo: dla Boruca powrót na Ł3 w tym momencie nie jawi się jako priorytet, ale i Legia ma na tę pozycję kilku innych, solidnych, kandydatów. Swoją drogą, jak dziś usłyszeliśmy, niewykluczone, że jutro Boruc wróci do bramki Bournemouth, możliwe też, że... klub przedłuży wygasający z nim w lipcu kontrakt (w tej sprawie pewnie sporo zależy od utrzymania się w Premier League). Jeśli rzeczywiście prolongata stanie się faktem, to powrót do Legii albo się odwlecze, albo po prostu stanie się już zupełnie nierealny.
Problemy krakowskiego klubu. Wisła traci kluczowych piłkarzy