Eduardo da Silva ma najlepsze CV w historii polskiej ligi, kiedyś kosztował 13,5 mln euro (tyle wydał Arsenal w 2007 roku, pozyskując go z Dynama Zagrzeb). Z naszych informacji wynika natomiast, że urodzony w Brazylii zawodnik nie będzie najlepiej zarabiającym graczem w historii ekstraklasy: dostanie ok. 400 tys. euro za sezon gry.
Kiedyś Eduardo był jednym z najzdolniejszych napastników świata, ale potworne złamanie nogi w meczu Arsenalu z Birmingham (luty 2008) zahamowało jego rozwój. - Wolę patrzeć w przyszłość, nigdy nie oglądałem na wideo tego faulu. Ale niedługo minie 10 lat od tamtego wydarzenia, a ja wciąż gram w piłkę. Po Arsenalu grałem w dobrych klubach, występowałem w Lidze Mistrzów, w lidze brazylijskiej, gdzie przeciętnie rozgrywa się 73 mecze w sezonie, więc trzeba mieć zdrowie. I nadal jestem zdolny do gry - przekonywał trzeci strzelec w historii reprezentacji Chorwacji (29 bramek).
Wśród kibiców Legii jego umiejętności nie budzą wątpliwości, ale obecna forma jest wielką niewiadomą, zwłaszcza że przez ostatnie miesiące Eduardo w ogóle nie grał. - Bo taka była decyzja trenera Atletico Paranaense, ale cały czas, do 10 grudnia, trenowałem z zespołem. Nie mam więc zaległości, a przede mną miesiąc treningów z Legią. Na ligę będę gotowy - mówił Eduardo, który przyznał, że największy wpływ na jego decyzję o przyjściu do Legii miała osoba trenera. - Romeo Jozak zna mnie od momentu, gdy miałem 15 lat. Dlatego długo się nie wahałem.
Sprawdź też: Miał być gwiazdą ligi, a wyszło... Piłkarz Legii zesłany do Anglii