Piłkarze Legii Warszawa zawiedli na całej linii. W jednym z najważniejszych meczów w sezonie "Wojskowi" polegli w Poznaniu 0:3. Lech był drużyną o dwie, a może nawet o trzy klasy lepszą. Legia stanowiła tylko tło dla odwiecznego rywala. Ten występ zawodników Legii przelał czarę goryczy. Nie wytrzymali kibice, którzy dość mają już słabych wyników zespołu. Grupa kilkudziesięciu osób czekała na autokar, który wiózł piłkarzy Legii do budynku klubowego. Fani zostali przepuszczeni przez ochronę, bo, jak twierdziło oficjalne stanowisko klubu, takie są praktyki przy meczach wyjazdowych. Kiedy legioniści zobaczyli grupę kibiców spodziewali się pewnie trudnej, wychowawczej rozmowy. Na słowach jednak się nie skończyło.
Według relacji, dobiegających z różnych źródeł, kibice pobili niektórych piłkarzy i członków sztabu szkoleniowego. Część została oszczędzona, inni nie mieli tyle szczęścia. Dziś nie wiadomo, kto oberwał, a kto nie. Internetowe źródła podawały przykład Arkadiusza Malarza, który miał stać z boku i patrzeć na bitych kolegów. Bramkarz mistrza Polski od razu jednak takie pogłoski zdementował i zapowiedział, że wkroczy na drogę sądową, by bronić swego dobrego imienia. Długo trzeba było czekać na oficjalne stanowisko właściciela klubu Dariusza Mioduskiego. Biznesmen milczał jak grób przez dwa dni, aż w końcu przemówił. Zdecydowanie potępił zachowanie kibiców, które, według niego, narusza fundamenty Legii Warszawa. Mioduski napisał, że słaba dyspozycja zawodników nie może być wytłumaczeniem dla takich zdarzeń, jakie miały miejsce na klubowym parkingu. Sprawą zajmuje się już policja, a klub współpracuje ze służbami, by wyjaśnić nocne zajścia. Wiele wskazuje na to, że zawinił system ochrony stadionu.
Dla mnie osobiście incydent ten jest szczególnie przykry także ze względu na to, że przemoc kibiców wobec piłkarzy podważa fundament tożsamości Legii Warszawa. Legia jest klubem, który jest ze swoimi piłkarzami niezależnie od wyników sportowych, nigdy się nie poddaje, zawsze walczy do końca i zawsze razem. Przetrwała czasy, w których wyniki sportowe klubu daleko odbiegały od obecnych aspiracji kibiców Legii. Ale przetrwała właśnie dlatego, że nawet w złych czasach wierni kibice zawsze byli za Legią i zawsze wspierali jej piłkarzy. Niedzielny atak kibiców na piłkarzy Legii narusza ten fundament funkcjonowania klubu i jest to dla mnie szczególnie bolesne - oświadczył Dariusz Mioduski.
ZOBACZ: Przerażającą kontuzję w Paragwaju
PRZECZYTAJ: O odważnych wspomnieniach Cristiano Ronaldo
SPRAWDŹ: W jakich warunkach mieszkają reprezentanci Polski w Armenii?