Hebert wychował się w Barra Mansa, małej miejscowości pod Rio de Janeiro. Życie tam nie należało do najprzyjemniejszych. Młody chłopak widział na ulicach rzeczy, których powinien doświadczać jedynie na filmach. Nietrudno tam było o złe decyzje życiowe, podejrzane towarzystwo i paranie się gangsterką.
- Nie życzę innym ludziom, by zobaczyli to, co ja w życiu widziałem - mówił dziennikarzowi "Przeglądu Sportowego" Hebert. - Pod moim domem na ulicy nie raz i nie dwa leżały trupy. Co chwila dochodziło do jakiś porachunków.
Słynny kibic Korony nagrodzony przez prezesa PZPN
Łatwo nie miał też Brazylijczyk w domu rodzinnym. Swojego ojca widział tylko dwa razy w życiu. Kiedy miał trzy lata, głowa rodziny opuściła dom. Mężczyzna wrócił niespodziewanie osiem lat później. Wszedł do domu i przedstawił się jako tata Heberta. Na drugi dzień znowu zniknął. Piłkarz przyznał, że dziś nie czuje się jego synem. Z resztą nie można się temu dziwić.
- Podobno gdy miałem dwa, trzy lata, (ojciec - przyp. red.) chciał włożyć moją głowę do sedesu i spuścić wodę - wspomniał w rozmowie z Jarosławem Kolińskim. - Kiedyś powiedział, że jego marzeniem jest, by odciąć głowę mi i mojemu bratu i powiesić na drzewie bananowca. Mojej mamie też groził śmiercią i prawdopodobnie dlatego w pewnym momencie nie wytrzymała tego psychicznie i popadła w alkoholizm.
Maskotka Górnika przeprosiła kibiców Jagiellonii
Problemy matki były kolejnym trudnym doświadczeniem młodego chłopca. Często widywał ją pijaną na ulicy. Przynosiła do domu pieniądze i starała się zapewnić synom dobry byt, ale zabierała też ze sobą woń alkoholu, przez który zapominała, co tak naprawdę oznacza bycie matką. Hebert napotykał też trudności na początkach swojej przygody z piłką. Prawie nikt w niego nie wierzył. Kiedy miał 18 lat, wciąż marzył o karierze piłkarskiej, a najbliżsi wypominali mu, że żyje z głową w chmurach i nie zarabia pieniędzy na dom. Wierzył w niego dziadek.
- On wspierał mnie najmocniej. Dawał mi buty do gry, pieniądze na bilety, bym mógł dojechać na treningi oraz jedzenie. (...) Wszystko co osiągnąłem w piłce, zawdzięczam jemu.
Hebert z Brazylii wyjechał do Portugalii, gdzie jego kariera nabrała rozpędu. W 2014 roku wypożyczono go do Piasta, a później kupiono i mieszka w Gliwicach do dziś. Swoją żonę poznał przez internet. Przez dziewięć miesięcy para nie widziała się na żywo. W końcu piłkarz odwiedził Jessikę, poznał jej rodziców i po dwóch dniach się oświadczył. Są ze sobą szczęśliwi. Niedawno urodziła im się córeczka.