Były kadrowicz był zawiedziony z występu reprezentacji Polski z Islandią (2:2). - Szkoda, że moje przewidywania się potwierdzają. Boli mnie to - wyznał. - Pozytywem jest to, że przegrywaliśmy i doprowadziliśmy do remisu. Impuls, ten powiew optymizmu, rzucili Kacper Kozłowski i Karol Świderski, strzelec gola. Jednak jeśli tak naprawdę popatrzymy to trudno szukać pozytywów. Mamy ogromny problem w ataku pozycyjnym. Po spotkaniu słyszałem taką sytuację: byłem zmęczony, nie miałem świeżości. Za dużo trochę tego show. Zajmijmy się samym turniejem. Uważam, że trzeba tę sprawę tak zostawić. Wiem jak to jest w piłce. Za kilka dni nic nie może się zmienić. W piłce trzeba być całym czas gotowym do ciężkiej pracy. Nie ma takiego wyrazu jak świeżość. Jest 2:2, nie ma optymizmu. Jest duże rozczarowanie po tym spotkaniu - powiedział wprost.
Lewandowskiemu się chciało
Zdaniem Hajty na miejsce w wyjściowej jedenastce polskiej kadry zapracował Mateusz Klich. Pomocnik Leeds potwierdził klasę w starciu z Rosją. - Uważam, że Słowacja jest dużo lepsza drużyną niż Islandia, która nie zagrała w pierwszym składzie - ocenił. - Jest to także mecz z gatunku, że gramy o coś. Z Islandią to była gra towarzyska. W reprezentacji w każdym spotkaniu musisz umieć się zmotywować. Robertowi Lewandowskiemu się chciało. Schodził w boczne sektory, cofał się, dał piękną piłkę prostopadłą po której Przemysław Płacheta miał 100-procentową sytuacje. Brakowało uderzenia z dystansu w wykonaniu Jakuba Modera. Brakowało Mateusza Klicha, który z Rosją był najlepszym zawodnikiem. To było jego najlepsze spotkanie w reprezentacji. On ma to ostatnie podanie - komplementował kadrowicza.
Ekspert Polsatu zwrócił na element w grze reprezentacji Polski, który musi być jak najszybciej poprawiony. - Naprawdę tracimy dużo bramek za czasów trenera Sousy, a spotkań nie wygrywamy - zaznaczył. - Z Węgrami straciliśmy trzy bramki, z Anglią i Islandią po dwie, z Rosją jedną. Tylko z Andorą zagraliśmy na zero z tyłu. Drużyny, które wygrywają na turnieju tracą mało bramek. U nas to jednak szwankuje. Nie możemy też działać na zasadzie prób i błędów. Przed turniejem powinno się wykorzystać te dwa spotkania po to, aby zagrać w takim składzie o którym się myśli i ma się pomysł - podkreślił.
Supermagazyn na EURO. Duda i Kuciak czyli znajomi z Ekstraklasy. Słowacy sprawią psikusa Polakom?
Hajto będzie wspierał kadrę. Chciałby, aby drużyna narodowa na EURO odniosła sukces. - Wracamy zawsze od mojej epoki do teraz i żadna reprezentacja nic nie wygrała - przypomniał. - Zobaczymy jak teraz będzie. Oby nam się udało. Chciałbym, abyśmy wyszli z grupy, rozpędzili się i doszli do meczu o pozycję medalową. Będę wtedy w siódmym niebie, bo kibicuję reprezentacji. Jednak trzeba też chłodno oceniać daną sytuację. Jednym nie pasuje to, innym co innego. Stwierdziłem, że poczekam do pierwszego naszego meczu na EURO i zobaczymy co się będzie działo. Najważniejsze, abyśmy wygrali pierwsze spotkanie i nie popełniali takich błędów jak Grzesiek Krychowiak z Islandią, który niesamowicie łatwo dał się ograć przy drugiej bramce. Uważam, że ze Słowacją, która wyjdzie w pierwszym składzie, a nie tak jak Islandia w drugim, to nie będzie tak łatwo odrobić straconych bramek - stwierdził Tomasz Hajto.