W pierwszym meczu Leicester przegrało na wyjeździe 1:2 i mimo, że miało spore szanse w rewanżu, to od razu po zakończeniu tamtego spotkania wśród fanów "Lisów" próżno było szukać optymistycznych prognoz. Dzień później zwolniono jednak Claudio Ranieriego, jego miejsce zajął Craig Shakespeare, a mistrzowie Anglii niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczęli grać jak z nut. W Premier League ograli 3:1 Liverpool i Hull City i mieli też apetyty na to, by w starciu 1/8 finału Ligi Mistrzów z Sevillą odrobić straty w rewanżu i awansować do kolejnej rundy.
Po podopiecznych Jorge Sampaolego spodziewaliśmy się, że zagrają po swojemu - z wielką fantazją i polotem. Może nie szaleńczo atakujących, ale jednak dominujących i grających piłką. Tymczasem Sevilla na murawę King Power Stadium wyszła bojaźliwa i nerwowa, jakby obawiała się, że w każdej chwili zaliczka sprzed trzech tygodni może gdzieś wyparować. A Leicester wręcz przeciwnie. Gospodarze mnóstwo biegali, walczyli o każdą piłkę i jeździli na czterech literach - jednym słowem robili wszystko, by straty odrobić. A w przypadku niepowodzenia tej misji by kibice zapamiętali ich pogoń i bijąc brawo dziękowali za postawienie się trzeciej drużynie ligi hiszpańskiej.
Ale Sevilla była tego dnia na tyle słaba, że wystarczyła na nią taka gra, jaką prezentowali gospodarze. Bramkę na 1:0 dla "Lisów" zdobył kapitan Wes Morgan i już wtedy wynik premiował awansem mistrzów Anglii. W drugiej połowie na 2:0 trafił Mark Albrighton i na trybunach zapanowała ekstaza. Kibice jeszcze głośniej wybuchnęli radością, gdy drugą żółtą kartką został ukarany Samir Nasri. Wtedy wydawało się, że goście nie mają już prawa się podnieść. Ale zespół Sevilli po raz kolejny udowodnił, że w Europie jest jednym z największych specjalistów od odrabiania strat. Hiszpanie atakowali z coraz większą werwą i ich wysiłki zostały wreszcie nagrodzone, bo po faulu na Vitolo sędzia podyktował rzut karny. Do "jedenastki" podszedł Steven N'Zonzi, ale przegrał pojedynek z Kasperem Schmeichelem i ostatecznie to Duńczyk został bohaterem spotkania. Obroniony strzał Francuza był tylko zwieńczeniem jego kapitalnego występu.
Leicester wciąż pisze historię. Jest już w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, ale mamy wrażenie, że na King Power Stadium apetyty są jeszcze większe!
LEICESTER - SEVILLA 2:0
Bramki: Morgan 27, Albrighton 54
Żółte kartki: Vardy, Schmeichel, Ndidi, Mahrez - Vitolo
Czerwona kartka: Nasri (dwie żółte)
Leicester: Schmeichel - Simpson, Huth, Morgan, Fuchs - Albrighton, Ndidi, Drinkwater, Mahrez (90. Amartey) - Okazaki (64. Slimani), Vardy
Sevilla: Rico - Mercado (46. Mariano), Pareja, Rami - Sarabia (46. Jovetić), Iborra, N'Zonzi, Escudero - Vitolo, Ben Yedder (68. Correa), Nasri