Lewandowski nabawił się kontuzji barku w ligowym starciu Bayernu Monachium z Borussią Dortmund. Polak źle upadł na obojczyk i z grymasem bólu musiał opuścić boisko, a od tamtej pory media spekulują na temat jego powrotu do zdrowia na środowy mecz z Realem Madryt w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Choć sam zainteresowany tuż po meczu uspokajał swoich fanów, to doniesienia z kolejnych dni nie są dobre.
W poniedziałek "Lewy" nie trenował z drużyną, a jedynie ćwiczył indywidualnie. Jego menedżer Cezary Kucharski w rozmowie z RMF FM zdradził, że występ Polaka przeciwko "Królewskim" jest zagrożony. - Uraz barku jest bardzo trudny do wyleczenia w tak krótkim czasie, to skomplikowany staw. Potrzeba na to czasu. Lekarze do samego końca będą walczyli, by Robert zagrał w tym meczu. Na szczęście jest on otoczony najlepszą opieką. Jest szansa - powiedział.
- Robert po treningu miał nawet problem z rozdawaniem autografów. Potem napisał do mnie SMS: "słabo". Wiem, że ma najlepszą opiekę medyczną, ale to też nie jest zawodnik, który się nad sobą użala bez powodu - dodał Kucharski w wywiadzie dla portalu "SportoweFakty.pl".
Pozytywnym sygnałem mogło być to, że we wtorek Polak trenował już z resztą zespołu. W mediach społecznościowych można było znaleźć filmiki, na których "Lewy" ćwiczy na pełnych obrotach. Niestety niemieccy dziennikarze donoszą, że już po kwadransie przerwał zajęcia.
Abschlusstraining läuft. Mit dabei: @lewy_official. Mehr auf https://t.co/MsI53aHOV0 #FCBayernSnaps #FCBRMA pic.twitter.com/i4u9X6RQiX
— FC Bayern München (@FCBayern) 11 kwietnia 2017