Trudno będzie powtórzyć sukces sprzed 13 lat
Manchester City w tym sezonie sięgnął po tytuł, a także zdobył Puchar Anglii. Czy będzie trzecie trofeum w kolekcji mistrza Anglii? - Myślę, że 80 na 100 zapytanych osób odpowie, że finał wygra Manchester City - mówi Piotr Czachowski, były reprezentant Polski, a obecnie komentator piłkarski. - Oglądałem ich mecz w finale Pucharu Anglii z Manchesterem United. Uważam, że jeżeli City zagra tak samo jak z "Czerwonymi Diabłami", to Inter będzie miał szansę. Jednak z drugiej strony, patrząc jak Pep Guardiola na to wszystko reaguje, jaka to jest drużyna, to siła jego ekipy nie podlega dyskusji. Jakość piłkarska, wartość każdej formacji i poszczególnych piłkarzy - tutaj minimalnie przeważa mistrz Anglii. W mojej ocenie to lepszy zespół. Będę mocno zdziwiony, gdyby Interowi udało się powtórzyć sukces z 2010 roku, gdy za kadencji trenera Jose Mourinho wygrał Ligę Mistrzów - stwierdza.
Finał Ligi Mistrzów. "Inter Mediolan tanio skóry nie sprzeda"
Włosi obawiają się Haalanda
Były kadrowicz nie ma wątpliwości, że to właśnie Manchester City będzie faworytem finału. - Mówię to z bólem, bo jestem fanem włoskiej piłki - zastrzega. - Ale muszę oddać, że mistrz Anglii to klasowy zespół. Pep Guardiola zawsze się gdzieś pomylił, wystawił nie taką formację, jak potrzeba. W poprzednich latach próbował zaskakiwać rywali, ale zamiast tego wychodziło zaskoczenie dla jego drużyny. To będzie ogromny szok, jeśli teraz ten zespół po wygraniu Premier League, zdobyciu Pucharu Anglii, nie sięgnie po triumf w Lidze Mistrzów. To wielka sprawa dla Hiszpana, który zawsze powtarza jak ważna dla niego jest Champions League. W tym sezonie ma jednak wszystko na wyciagnięcie ręki. Ograł Arsenal, który uciekał przez wiele tygodni w Premier League. Dogonił "Kanonierów", potem wyprzedził i został mistrzem. W finale Pucharu Anglii z Manchesterem Utd było trochę szczęścia i fartu. Ale Ilkay Gundogan trafił dwa razy, który jest w kapitalnej formie. Jednak najbardziej obawiam się Erlinga Haalanda. To jest niesamowity piłkarz. Można pomylić się patrząc na jego statystyki występów i bramek. To człowiek maszyna. Włosi na pewno bardzo się go obawiają. Obrońcy: Bastoni, Acerbi, Darmian - będą mieli z nim dużo pracy - prognozuje.
Przed laty był bohaterem finału, strzelił w nim dwa gole. "Serce będzie za Interem, a rozum..."
Lukaku znów jest w mistrzowskiej formie
Czachowski jednak nie przekreśla szans ekipy z Mediolanu. - Inter w tym sezonie osiągnął bardzo dużo jako drużyna - ocenia. - Wprawdzie przegrał jednak dwanaście meczów w lidze, a mimo to zajął trzecie miejsce i na luzie awansował do Ligi Mistrzów. Trzeba dodać, że ostatnio mają niezłą serię, bo w 12 meczach wygrali 11 razy i tylko raz przegrali z Napoli. Inter musi liczyć się z tym, że to będzie gra do jednej bramki. Ale oni też są w formie. Taki Romelu Lukaku szukał formy przez 2/3 sezonu, ale na koniec odpalił. Znów przypomina napastnika z mistrzowskiego sezonu. Wydaje się, że to on będzie partnerem Lautaro Martineza w finale, a nie Edin Dżeko. To napastnicy o dwóch różnych charakterystykach. Belg jest silny, gra twardo, nie da się tak łatwo przepchnąć rywalowi. Z kolei Argentyńczyk jest zwinny i sprytny. Oby spisał się tak jak w finale Pucharu Włoch z Fiorenitną. Wprawdzie Inter dał się zaskoczyć na początku, ale jeszcze przed przerwą dwa razy odrobił straty za sprawą właśnie Martineza. Może podobnie będzie w finale w Stambule? - zastanawia się Czachowski.
Pep Guardiola wprost o finale Ligi Mistrzów. Menedżer Manchesteru City pod wrażeniem gry asa Interu