Awionetka leciała z Nantes do stolicy Walii. Do swojego nowego klubu podróżował argentyński napastnik, Emiliano Sala. Do Cardiff City przeszedł za 17 milionów euro i miał pomóc klubowi w utrzymaniu w Premier League. We wtorek miał rozpocząć treningi w nowym zespole. Nigdy na nie nie dotarł.
Nad kanałem La Manche utracono łączność z pilotem. Wcześniej Sala wysłał dramatyczną wiadomość do swoich znajomych i ojca. - Jestem przerażony. Lecę samolotem, który wygląda, jakby się miał za chwilę rozpaść - mówił piłkarz. Policja od razu rozpoczęła poszukiwania śladów katastrofy. Akcja była przerywana dwukrotnie.
We wtorek policja poinformowała, że w wodzie znaleziono wiele unoszących się przedmiotów, ale nie ustalono, czy pochodziły one z awionetki. W czwartek natomiast zdecydowano się zakończyć akcję poszukiwawczą. - Mimo usilnych starań, zaangażowania samolotów i łodzi ratunkowych z Wysp Normandzkich, Wielkiej Brytanii i Francji, które objęły obszar około 1700 mil kwadratowych oraz po zbadaniu danych telefonu komórkowej i zdjęć satelitarnych, nie byliśmy w stanie znaleźć żadnego śladu samolotu, pilota lub pasażera - oświadczył kapitan portu David Barker.
- Przejrzeliśmy wszystkie dostępne nam informacje oraz raporty i, zdając sobie sprawę z naszych pozostałych możliwości, podjęliśmy bardzo trudną decyzję o przerwaniu poszukiwań. Szanse na przeżycie obu mężczyzn są ekstremalnie małe - dodał Barker.