Niewielu jest azjatyckich piłkarzy, którzy robią wielkie kariery w Europie. Z tego schematu wyłamuje się jednak Heung-Min Son. Zawodnik z Korei Południowej to prawdziwa gwiazda Tottenhamu Hotspur. W zeszłym roku był jednym z głównych budowniczych wielkiego sukcesu "Kogutów", którym udało się zajść do pierwszego finału Ligi Mistrzów w historii klubu. To już jednak przeszłość - obecne rozgrywki były w wykonaniu londyńczyków już dużo słabsze i w ich trakcie zespół przejął Jose Mourinho.
Były reprezentant Polski był zakażony KORONAWIRUSEM. Czuł SWĄD NIE DO ZNIESIENIA
Portugalczyk oczywiście bardzo mocno polega na swojej koreańskiej gwieździe. Piłkarz musiał jednak wziąć pod uwagę obowiązki nie tyle zawodowe, ale także te względem kraju. Wygospodarował kilka tygodni, aby odbyć w ojczyźnie obowiązkowe szkolenie wojskowe. Niejako w sukurs przyszła mu przerwa wywołana pandemią koronawirusa. Skoro nie można było ani grać, ani trenować, zawodnik ruszył do swojego kraju i spełnił powinność.
Jak relacjonowały koreańskie media, wojskowi nie mieli do Sona żadnych zastrzeżeń. Zawodnik wszystkie ćwiczenia miał wykonywac z maksymalnym zaangażowaniem, a z pistoletu celował jak na boisku piłkarskim - bardzo skutecznie. To wszystko jest już jednak historią. Teraz Koreańczyk może wrócić już do Lonydnu i wyczekiwać wraz ze swoimi kolegami z Tottenhamu szans na wznowienie sezonu 2019/2020 Premier League.