Leicester City zszokowała cały świat, kiedy to w 2016 roku zdobyło mistrzostwo Anglii. Tego sukcesu nie byłoby bez Srivaddhanaprabhy, jednego z najbogatszych Tajlandczyków. Biznesmen przejął stery w zespole "Lisów" w 2010 roku i wyprowadził go z kryzysu. Srivaddhanaprabha był szanowany i lubiany przez całą społeczność klubu.
Jego zwyczajem było, że po meczach Leicester trybuny opuszcza śmigłowcem. Jedna z tych podróży zakończyła się tragicznie. 27 października maszyna runęła na ziemię nieopodal stadionu. Początkowo nie podawano informacji o ewentualnych ofiarach, ale po kilku godzinach niepewności okazało się, że właściciel klubu zginął w katastrofie.
Śmierć na miejscu poniosły również inne osoby znajdujące się na pokładzie. Byli to Nusara Suknamai i Kaveporn Punpare, pracownicy Srivaddhanaprabha oraz piloci, Eric Swaffer i Izabela Róża Lechowicz. Już wtedy mówiono, że jedną z przyczyn katastrofy mogły być problemy z tylnym wirnikiem.
Potwierdziła to śledztwo przeprowadzone przez brytyjską komisję badania wypadków lotniczych. W oficjalnym komunikacie podano, że doszło do odłączenia się pedałów od tylnego wirnika, co spowodowało niekontrolowane obracanie się śmigłowca AW169 w prawą stronę, a w efekcie jego rozbicie się o ziemię. Komisja podkreśliła, że ustalenie pierwotnej przyczyna awarii oraz dokładnej sekwencja zdarzeń to priorytet w dalszym śledztwie.