Wicemistrzowie Hiszpanii zaoferowali za zawodnika 100 mln euro, co w przypadku pomyślnej finalizacji całej operacji byłoby absolutnym rekordem w historii piłkarskich transferów - jak na razie tytuł najdroższego piłkarza świata dzierży Cristiano Ronaldo, który w 2009 roku przeszedł do Realu z Manchesteru United za 96 mln euro.
Gigantycznej oferty "Królewskich" nie przyjął jednak prezes Tottenhamu, Daniel Levy. Chce on za wszelką cenę zatrzymać Bale'a w Londynie, dlatego też madrytczykom postawił zaporowe warunki, tłumacząc wysłannikom hiszpańskiego klubu, że jeśli chcą mieć Walijczyka w swojej drużynie, będę musieli wyłożyć za niego 146 mln euro. To kwota zbyt wysoka nawet dla Realu.
Przeczytaj koniecznie: Zbigniew Boniek: Lewandowski nie jest problemem reprezentacji
Sam zawodnik nie zabiera oficjalnie głosu w tej sprawie, ale jego zachowanie wyraźnie pokazuje, że jest on zirytowany tym, co dzieje się w biurach na White Hart Lane. Bale nie zagrał w żadnym z przedsezonowych sparingów, klub tłumaczył to co prawda kontuzją, lecz zdaniem osób z otoczenia piłkarza nie narzekał on na żadne problemy ze zdrowiem. Nieoficjalnie mówi się, że potencjalny nabytek Realu odmówił gry w presezonie i zapowiedział, że koszulki Tottenhamu już nie założy, próbując wymusić w ten sposób przyspieszenie transferu.
Pewne jest, że do końca letniego okienka transferowego Bale nie zagra w żadnym meczu "Kogutów", potwierdził to już Andres Villas-Boas. - Gareth trenuje indywidualnie, nie przygotowywał się do sezonu z zespołem, więc odstaje formą od swoich kolegów. Co dalej? Nie wiem, on z nikim nie chce rozmawiać, widzimy go jedynie przyjeżdżającego do naszego centrum treningowego. My na niego liczymy, on jest częścią tego klubu i jego przyszłością. Wiemy, że Real jest nim zainteresowany, ale to nie oznacza naszej chęci podjęcia rozmów - stwierdził Portugalczyk.