Benzema kontra Lewandowski (w koszulce zupełnie nowego wzoru) to nie tylko 90-minutowe starcie o 3 punkty, nie tylko walka o fotel lidera tabeli i – w całym sezonie – o mistrzostwo Hiszpanii. To bój o miano króla futbolu; gra o tron opuszczony przez poprzednich wielkich twórców fenomenu gran derbi: Leo Messiego i Cristiano Ronaldo. To wreszcie rywalizacja o najbardziej prestiżową nagrodę - „Złotą Piłkę” tygodnika „France Football”, której żaden z terminatorów jeszcze w swym zestawie trofeów nie ma, a którą bezwzględnie mieć powinni obaj! Fakt ten zresztą akurat kapitana Biało-Czerwonych zdaje się mocno uwierać...
Karim Benzema ma w tym sezonie na koncie tylko trzy gole ligowe, ale zmagał się z dolegliwościami zdrowotnymi. Robert Lewandowski, w którym miliony Katalończyków pokładają nadzieje na przywrócenie „Blaugrana” należnej jej rangi (i tytułu mistrzowskiego), zdobył tych bramek już dziewięć, i otwiera klasyfikację najlepszych strzelców La Ligi. Ale w niedzielę te – i wszystkie inne – statystyki nie będą ważne; tak jak nieważne będzie i to, że w pozaboiskowym życiu „Lewy” to grzeczny chłopiec przy aroganckim i mającym na koncie wyrok skazujący „Coco” (taki pseudonim nosił Benzema w dzieciństwie). Będzie się liczyć tylko „tu i teraz” na Estadio Santiago Bernabéu. A cały świat będzie na to patrzeć!
Mecz Real – Barcelona w niedzielę o godz. 16.15. Transmisja na atenie Canal+ Premium oraz Eleven Sport 1.