W niedzielę, w całej Katalonii odbywało się referendum w sprawie niepodległości tego regionu. Władza w Madrycie uznała, że to głosowanie jest nielegalne i wysłała duże oddziały policji do Barcelony. Funkcjonariusze mieli za zadanie konfiskować urny oraz nie dopuścić do głosowania. Na ulicach stolicy Katalonii wywiązały się zamieszki, w których rannych zostało 600 osób.
W ten sam dzień, na Camp Nou miał się odbyć mecz, w którym "Barca" podejmowała Las Palmas. Władze gospodarzy chciały przełożyć to spotkanie, ale nie zgodziła się na to La Liga. Zagroziła jednocześnie, że jeśli piłkarze Barcelony nie wyjdą na murawę, drużyna zostanie ukarana walkowerem. W konsekwencji mecz się odbył, ale bez udziału kibiców.
Na wtorek w całym regionie zaplanowany jest strajk generalny. FC Barcelona poinformowała, że przyłączy się do protestów. W klubie przez cały dzień nie pojawi się ani jedna osoba pracująca w klubie. Oznacza to, że Leo Messi i spółka nie wyjdą również na trening. Obok "Barcy" do protestu przyłączyły się dwa inne kluby z Katalonii. Espanyol Barcelona i Girona.
Zobacz: Wiceprezes FC Barcelona podał się do dymisji. Wszystko przez... zamieszki w Katalonii
Przeczytaj: Mecz Barcelona - Las Palmas bez udziału kibiców. Camp Nou zamknięte dla fanów
Sprawdź: KONIEC EL CLASICO? FC Barcelona może zagrać w innej lidze!