Zamieszanie wybuchło około godziny 14:00. Dwie godziny przed meczem władze Barcelony postanowiły przełożyć spotkanie. Atmosfera w stolicy Katalonii stała się bowiem nerwowa. Policja zaatakowała mieszkańców miasta i ci zapowiedzieli, że w ramach protestu przerwą spotkanie ich ukochanej drużyny.
Jose Maria Bartomeu wytłumaczył nagłe odwołanie spotkania wcześniejszymi konsultacjami ze środowiskiem kibicowskim. Policja i La Liga zagroziły jednak walkowerem w razie odwołania zawodów. Na dodatek zaprotestowała część piłkarzy Dumy Katalonii, którzy zgodnie z planem zjawili się w szatni. Wśród tych, którzy popierali odwołanie zawodów bez względu na konsekwencje - z sześciomiesięcznym zawieszeniem włącznie - znalazł się Gerard Pique. Radykalne poglądy stopera Dumy Katalonii są jednak znane od dawna.
Ostatecznie władze Barcy uległy La Lidze i zdecydowały się zorganizować mecz. Zamknięto jednak trybuny, bo fani Barcy zapowiedzieli, że postarają się przerwać mecz. Nie zmieni ta decyzja jednak chaosu, który zapanował w stolicy Katalonii po rozpoczęciu referendum niepodległościowego. Gorąco może być też na murawie, bo piłkarze Las Palmas postanowili wystąpić w niedzielę z flagami Hiszpanii na koszulkach.