Mecz, o którym kibice Barcelony pewnie szybko zapomną, ale na pewno nie ci z Polski. Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny po raz pierwszy zagrali razem w barwach Blaugrany. "Lewy" nie miał problemu, by czwartoligowcowi strzelić dwa gole, a "Szczena" bez większego stresu zachował czyste konto. Był tylko jeden moment w tym meczu, w którym polski bramkarz mógł mieć gęsią skórkę. W końcówce spotkania ciśnienie mógł mu podnieść Gerard Martín, stoper FCB, który rywalizował o piłkę z napastnikiem Barbastro i wybił ją niefortunnie, bo trafiając między nogi Szczęsnego.
Ważniejszy mecz o Superpuchar
– Nie mam refleksji po tym meczu jeśli chodzi o Wojtka, bo następny mecz będą grali o Superpuchar. I to jest dopiero ważny mecz. I jeśli Wojtek w nim wystąpi, to znaczy, że może zagrać jeszcze parę ważnych spotkań w tym sezonie. I przede wszystkim w dalszej fazie rywalizacji o Pucharze Króla. Natomiast jeśli nie wystąpi w meczu o Superpuchar z Bilbao, to tylko będzie skazany na ten Puchar Króla. I też nie wiadomo, z kim zagrają. Bo dzisiaj to w tyłach miał praktycznie rezerwy – mówił nam na gorąco po spotkaniu Jan Tomaszewski, były wybitny bramkarz reprezentacji Polski.
Tomaszewski oczywiście liczy na kolejne spotkania między słupkami Szczęsnego, ale mocno zdziwiła go obecność Roberta Lewandowskiego w pierwszym składzie na mecz z Barbastro. – Nie wiem dlaczego Robert Lewandowski grał te kilkadziesiąt minut, bo jemu się należy odpoczynek. Taki jednak wybór Hansiego Flicka... Rok temu Barcelona wypadła z Pucharu Króla po porażce 2:3, dzisiaj wygrała 4:0. Wiem, że rywal wtedy był mocny, ale moja refleksja jest taka, że Xavi nie dorósł jeszcze wtedy, by prowadzić taki zespół. Bo w pucharowych meczach gra się przede wszystkim na zero z tyłu. I dzisiaj zagrali na zero z tyłu poza momentem, gdy Wojtek dostał siatkę w 88. minucie i było gorąco. Ta eksperymentalna obrona dała o sobie znać. W tym negatywnym znaczeniu. Jest też jednak różnica, gdy takie rzeczy się dzieją przy stanie 0:0, a 4:0. Ten mecz pokazał, że jeden piłkarz Barcelony jest wart więcej niż cała drużyna Barbastro, drużyny walczącej o utrzymanie w 4. lidze – komentował.
Z dużym rozczarowaniem Tomaszewski przyjął zamieszanie organizacyjne w Barcelonie. – Rozumiem, że Dani Olmo nie będzie mógł być już zarejestrowany? W takim razie przepraszam, ale ja życzę Barcelonie jak najgorzej. Przez Barcelonę Lewandowski nie przyleciał na mecze decydujące o utrzymaniu w Lidze Narodów. Nie gramy nawet w barażach, więc nie zarobimy. Kiedy z klubem pożegna się Deco, a przede wszystkim Laporta? Jest to dla mnie jedna wielka kompromitacja – zakończył brązowym medalista mistrzostw świata.