- Myślałem o tym trochę, zanim podjąłem taką decyzję. Nie sprzeciwiałem się powołaniu, chodzi po prostu o to, że nie mam motywacji, by kontynuować. Chcę poświęcić się grze w klubie - powiedział Mathieu. Niestety, zapomniał dodać, że zwyczajnie woli zarabiać w Barcelonie, a nie męczyć się za darmo w kadrze narodowej. Co akurat dziwne w jego przypadku by nie było. Mathieu już wcześniej udowodnił bowiem, że z postawą godną prawdziwego sportowca ma koszmarne problemy. Po podpisaniu kontraktu z Katalończykami nie miał najmniejszego zamiaru ukrywać, że jest uzależniony od nikotyny i bez względu na zdanie trenera, będzie nałogowo jarać fajki. Kondycja? Nikogo ona nie powinna interesować, przecież to jego sprawa, czy będzie oddychać rękawami, czy nie.
To kolejny odcinek smutnej epopei. Futbol klubowy zdominował futbol reprezentacyjny. To jest fakt. I pewnego dnia decyzja taka jak Mathieu będzie dotyczyć zdecydowanie młodszych piłkarzy. Gracz Barcy zawsze może tłumaczyć się wiekiem. 33 lata, perspektywa mundialu za dwa lata: - Wolę zostawić miejsce młodszym.
Tylko czy to nie trener powinien decydować, kto mu się przyda na mistrzostwach świata, a kto nie?