Krzysztof Piątek w meczu Austria - Polska pojawił się na boisku w 59. minucie. Napastnik AC Milan zmienił Piotra Zielińskiego. Pomocnik biało-czerwonych do tego momentu grał świetne zawody, ale plac gry opuścił z grymasem bólu na twarzy, narzekając na kontuzję pleców. Już wcześniej fani znad Wisły domagali się wpuszczenia "Piony". Kilka razy głośno skandowali imię i nazwisko snajpera. Okazało się, że kibice mieli nosa. Zaledwie 9 minut wystarczyło bowiem, by Krzysztof Piątek strzelił gola i, jak się później okazało, przesądził o minimalnym triumfie na początek eliminacji Euro 2020 1:0.
Wsparcie z trybun odczuł sam zainteresowany. Niedługo po końcowym gwizdku porozmawiał z dziennikarzem TVP i odniósł się do pięknego zachowania kibiców. Zadedykował im przy tym swoje arcyważne trafienie. - Dotarło do mnie, to jest podbudowujące, czuję wsparcie, chciałem się odwdzięczyć. A co do szumu wokół mnie, to staram się być sobą i jestem sobą. Bardziej kocham piłkę od tego szumu - podkreślił zawodnik, który w ostatnim czasie jest na ustach wszystkich piłkarskich fanów.
- Wychodziłem na boisko dobrze zmotywowany, bo chciałem zagrać od pierwszych minut, a nie wyszedłem. Chciałem pomóc drużynie, bo to ona jest najważniejsza. Cieszę się, że wygraliśmy ten mecz. Powiedziałbym, że ja szukam piłki, a ona mnie znajduje, bo za dużo szczęścia w życiu też nie można mieć. Miałem też drugą sytuację, powinienem ją wykorzystać - mówił z pewnym żalem w głosie przed kamerami Krzysztof Piątek.
Polecany artykuł: