Lewandowski zaczął na ławce
Selekcjoner dokonał kilku roszad w składzie w porównaniu do meczu z Portugalią. Zaskoczyła nieobecność w wyjściowym zestawieniu Roberta Lewandowskiego. Jeszcze przed startem zawodów szkoleniowiec wyjaśnił, że powodem absencji jest lekki uraz kapitana. W środku pomocy pojawił się za to Jakub Moder, a na prawym skrzydle Jakub Kamiński.
Piękny strzał Zielińskiego na początek
Początek w wykonaniu polskiej kadry był wymarzony. Już pierwsza składna akcja naszego zespołu przyniosła gola. Strzelił go Piotr Zieliński, który oddał precyzyjny strzał z lewej nogi, z lewej strony pola karnego. W tej sytuacji trzeba pochwlić także podajacego, którym był Kacper Urbański. Pomocnik Bologny wyśmienicie wypatrzył na polu karny doświadczonego "Zielka". Biało-czerwoni cały czas atakowali, głównie lewą stroną. Kilka chwill groźnie z dystansu udezył Jakub Kiwior. Jednak w tym przypadku zabrakło precyzji, bo piłka poleciała nad bramką Chorwatów.
Cudowny gol Chorwata
Później przed szansą stanął Jakub Moder. Tyle że jego uderzenie z rzutu wolnego było wyjątkowo niecelne. Po dobrym okresie Polaków przebudzili się Chorwaci. Jeden z pierwszych ich wypadów na nasze pole karne przyniósł bramkę. I to jaką! Kapitalnego gola strzelił Borna Sosa, który uderzył z powietrza i bramkarz Marcin Bułka nie miał szans na skuteczna interwencję.
Zabójcze trzy ciosy ekipy z Bałkanów
Ale to nie był koniec złych informacji dla Polaków. Chorwaci zaledwie po dwóch minutach znów zaatakowali lewą stroną i po raz drugi nasza obrona znalazła się w opałach. Tym razem do siatki trafił Petar Sucić, a asystował Martin Baturina. Jeszcze nie zdążyliśmy się pozbierać po stracie drugiego gola, gdy koszmarny błąd popełnił Paweł Dawidowicz, który zagrał do... nikogo. Chorwaci wykorzystali jego pomyłkę. Tym razem piłkę przejął Petar Sucić, a akcję zakończył Martin Baturina. To było niesamowite, że w tak krótkim czasie polski zespół dał sobie wbić trzy gole... Chorwatom zajęło to dokładnie sześć minut! Nieprawdopodobne!
Zalewski dał nadzieję przed przerwą
Mimo trzech ciosów Polacy próbowali się podnieść. Prawą strona przedarł się Jakub Kamiński, lecz jego strzał wybronił bramkarz Dominik Livaković. Do końca pierwszej połowy nie dotrwał Paweł Dawidowicz. Obrońca Hellas Werona zasygnalizował uraz. Jego miejsce zajął Kamil Piątkowski, dla którego był to dopiero czwarty występ w kadrze po trzech latach przerwy. Na szczęście jeszcze przed przerwą Biało-czerwoni poderwali się do ataków. Jakub Kamiński wypatrzył Nikolę Zalewskiego, a ten zmniejszył rozmiay porażki! Ale to nie był koniec emocji! Bo niebawem Kamiński stanął przed bramkarzem Chorwatów, ale zamiast do bramki trafił w niego. Szkoda tej sytuacji, bo do przerwy byłby remis.
Bułka błysnął w drugiej połowie
Jednak nasi kadrowicze nie tracili nadziei. Z wielkim animuszem rozpoczęli drugą połowę, a dokładnie Nikola Zalewski, którego strzał wyłapał jednak bramkarz Livaković. Chorwaci mieli dobrą okazję, ale po technicznym strzale Luki Modricia refleksem wykazał się bramkarz Bułka, który wybił piłkę na rzut rożny. Za moment znów musiał interweniować, gdy próbował zaskoczyć go Andrej Kramarić, który rozgrywał w Warszawie mecz nmer 100 w kadrze. Ale górą był polski golkiper. Chorwaci podkręcili tempo, a ich atakami dyrygował Modrić. To właśnie po jego podaniu groźnie uderzał igor Matanović, ale znów świetnie obronił Bułka. Polski bramkarz po chwili ponownie błysnął refleksem i w ten sposób uraował nasz zespół przed stratą kolejnej bramki.
Selekcjoner miał wyczucie
Po godzinie gry trener Probierz dokonał trzech korekt w składzie. Do środka pola wszedł krytykowany za poprzedni występ Maximillian Oyedele, na skrzydło Michael Ameyaw, a do ataku Robert Lewandowski. I to się opłaciło, bo właśnie po akcji kapitana doprowadziliśmy do wyrównania! "Lewy" ubiegł obrońców rywali i wyłożył piłkę do nadbiegającego Sebastiana Szymańskiego, który płaskim strzałem wprawił w euforię kibiców na Stadionie Narodowym. Po tym trafnieniu publiczność znów zaczęła skandować: Jeszcze jeden, jeszcze jeden!
Groźny faul na kapitanie
W ostatnich dwudziestu minutach szansę dostał Bartosz Kapustka. Kapitan Legii zagrał po raz piętnasty w drużynie narodowej. Od poprzedniego jego występu minęło osiem lat! Za moment Lewandowski ruszył w pogoń za piłką, ale nie zdążył do niej dobiec, bo bramkarz Livaković wpadł na niego i spowodował upadek. Kapitan naszej kadry padł na murawę z grymasem bólu. Sędzia od razu pokazał bramkarzowi Chorwatów czerwoną kartkę. Wykluczenie było jak najbardziej zasłużone, bo golkiper trafił Lewego w kolano. Wyglądało to bardzo groźnie. W ostatnim kwadransie rywale musieli zatem radzić sobie w osłabieniu.
Walka do końca i wyrwany punkt
Polacy atakowali, ale Chorwaci umiejętnie się bronili. Sędzia doliczył sześć minut. W końcówce jeszcze groźnie przymierzył zza pola karnego Kacper Urbański. Biało-czerwoni walczyli do końca, ale nie udało się już zapewnić wygranej.