Ibra powoli zbliża się do zakończenia swojej barwnej kariery. Wszystko jednak wskazuje na to, że nie uczyni tego wraz z pożegnaniem z Los Angeles Galaxy, które opuścił po wybrzmieniu ostatniego gwizdka obecnego sezonu ligi amerykańskiej. Piłkarz przymierzany jest jeszcze do gry w Europie, a sam w rozmowie z "GQ Italia" stwierdził, że "wkrótce zobaczymy się we Włoszech". Największe szanse daje się Milanowi, który oferuje ponoć 38-latkowi półtoraroczną umowę.
Snajper w trakcie włoskiej kariery występował w trzech największych włoskich klubach - oprócz właśnie Milanu, także w Juventusie i Interze. W rzeczonym wywiadzie wrócił do tamtych czasów. Gdy w 2006 roku był jeszcze piłkarzem "Bianconerich", Marco Materazzi potraktował go bardzo mocno wślizgiem i sprawił, że musiał opuścić boisko. - Rzucił to wyzwanie. Zachował się jak zabójca, chciał mnie zranić - odniósł się do tamtego czynu Włocha szwedzki napastnik.
Kilka miesięcy później zawodnicy na trzy lata wylądowali w jednej drużynie, Interze, a po sezonie 2009/2010 Ibra wrócił do Włoch po roku w Barcelonie, podpisując kontrakt z Milanem. Podczas derbów potraktował Materazziego ciosem karate i dodatkowo uderzył go łokciem. Defensor "nie przetrwał" tej akcji i został zniesiony na noszach wymagając hospitalizacji. - Dejan Stanković zapytał mnie potem, dlaczego to zrobiłem. Odpowiedziałem, że dlatego, bo czekałem na to cztery lata - wyznał teraz Ibrahimović.
Niewykluczone, że wkrótce ujrzymy Szweda w akcji ponownie podczas derbów Mediolanu. Na pewno już jednak bez Materazziego, który zakończył karierę w 2011 roku wznawiając ją jeszcze na krótko w latach 2014-2016, aby pograć w Indiach w ekipie Chennaiyin FC.