Krzysztof Piątek jest chyba największa rewelacją tego sezonu w Serie A. W zasadzie nikt nie spodziewał się, że reprezentant Polski tak szybko stanie się gwiazdą tej ligi. Rozgrywki na Półwyspie Apenińskim są wyzwaniem dla napastników. Od wielu lat panuje bowiem opinia, że we Włoszech rządzi gra defensywna.
Piątek zadał jednak temu kłam i zarówno w zespole z Genui, jak i w AC Milan strzelał, jak na zawołanie. Ostatnie tygodnie pod tym względem są nieco gorsze. 23-latek na swoje dwudzieste drugie trafienie czeka od dwóch ligowych spotkań. Na listę strzelców nie wpisał się również w dwumeczu z Lazio Rzym w Pucharze Włoch.
Mimo tego pozostał na czele klasyfikacji strzelców tych rozgrywek. Piątek ma na koncie osiem goli w pucharze i najprawdopodobniej okaże się to liczbą wystarczającą do zwycięstwa w tej klasyfikacji. W czwartek z rozgrywkami pożegnała się Fiorentina, a co za tym idzie, okazji na poprawienie swojego rezultatu nie będzie miał Federico Chiesa, który strzelił sześć bramek i był najpoważniejszym rywalem Piątka.
Trzeci w klasyfikacji najlepszych strzelców Pucharu Włoch jest Ciro Immobile. Reprezentant Italii ma jednak tylko trzy bramki i ciężko uwierzyć w to, aby w finale zdołał pięciokrotnie wpisać się na listę strzelców. To samo musiałby uczynić Duvan Zapata z Atalanty. Piątek jest również bliski korony króla strzelców w Serie A. Gdyby wygrał obie klasyfikacje dołączyłby do takich legend, jak Giuseppe Meazza, czy Diego Maradona.
Polecany artykuł: