- Nie zgodzę się z opinią, że Wojciech Szczęsny jest największym problemem Juventusu. Owszem, popełnia błędy, ale nie tylko przez niego „Stara Dama” tak słabo zaczęła sezon. Z Ligą Mistrzów mam wspaniałe wspomnienia, chociaż w 2005 roku popsuł mi je Jerzy Dudek – mówi Massimo Ambrosini, legenda Milanu, dwukrotny zdobywca Champions League, a także wicemistrz Europy z 2000 roku.
„Super Express”: - Za nami trzy kolejki nowego sezonu w Serie A. Tylko trzy drużyny zdobyły komplet punktów - Roma, Napoli i Milan. Jak pan ocenia początek rozgrywek?
Massimo Ambrosini: - Z umiarkowaniem patrzyłbym na wynik Romy, która nie rywalizowała jeszcze z mocnymi zespołami. Myślę, że w tym momencie najlepszą piłkę w Serie A grają Milan i Napoli. Ciekaw jestem ich dyspozycji w następnych spotkaniach, ale są niewątpliwie faworytami do wyścigu o mistrzostwo.
- Jest pan zaskoczony falstartem ze strony Juventusu, który w dorobku ma tylko punkt?
- Postawa Juve jest olbrzymim rozczarowaniem i tematem licznych dyskusji we Włoszech. Już remis z Udinese był dla „Starej Damy” jak przegrana, a porażkę z Empoli na stadionie w Turynie odebrano, zresztą bardzo słusznie, jako wielką sensację.
Jan Tomaszewski bezlitosny dla Wojciecha Szczęsnego. Mówi o rezygnacji z kadry
- W Polsce dużo mówi się ostatnio o błędach Wojciecha Szczęsnego. Czy pana zdaniem polski bramkarz jest obecnie największym problemem Juventusu?
- Owszem, popełnia błędy. Jednak nie jest największym kłopotem Juventusu. Moim zdaniem „Stara Dama” ma problemy z powrotem do gry po straconej bramce. Tak, jakby uchodziło z niej całe powietrze. Proszę zobaczyć, że w poprzednich latach, nawet przy takich błędach bramkarza Juve, potrafiłby wyciągnąć wynik i odwrócić losy spotkania. Obecnie brakuje im tego i trudne zadanie czeka trenera Maxa Allegriego. Dlatego nie uważam, aby zmiana w bramce była potrzebna.
- Juve traci do czołowej trójki już osiem punktów. W przeszłości taka strata na starcie byłaby w zasadzie nie do odrobienia. Jak będzie teraz?
- Za nami dopiero trzy kolejki, nie zapominajmy, że przecież jeszcze Roma, Milan, Inter, czy Napoli będą grały ze sobą, ktoś zgubi punkty, na pewno pojawią się wahania formy. Juventus potrzebuje wygranej w lidze, aby się odbudować, zyskać pewność siebie. To naprawdę dobra drużyna, która wyjdzie z tego stanu. To po prostu kwestia czasu. Z drugiej strony myślę, że w tym sezonie po tytuł sięgnie Milan.
Zbigniew Boniek huczy o populizmie. Bez ogródek o pieniądzach
- Do gry wraca również Liga Mistrzów. Pan, jako legenda Milanu, zapewne będzie śledził z wypiekami mecz „Rossonerich” z Liverpoolem.
- Faktycznie, dwa razy rywalizowaliśmy z „The Reds” w finale Ligi Mistrzów. Oczywiście z wiadomych przyczyn nie mogę wspominać dobrze meczu w Stambule, gdzie niesamowite show zrobił polski bramkarz, Jerzy Dudek. Po tamtej porażce obiecaliśmy sobie, że zrewanżujemy się Anglikom. Okazja nadarzyła się dwa lata później, kiedy już ograliśmy Liverpool na stadionie w Atenach. Piękne wspomnienia, chwile wspaniałego triumfu, to są takie momenty do których wraca się nawet po upływie wielu lat. Szkoda tylko, że był to ostatni triumf Milanu w rozgrywkach o europejskie puchary.
- Może w tym roku uda się Milanowi wrócić na zwycięskie tory?
- Nie będzie to łatwe zadanie. Zmagania w Lidze Mistrzów trwają przecież kilka miesięcy. O ile w fazie grupowej Milan powinien sobie poradzić, tak później wiele będzie zależało od losowania, szczęścia, niekiedy dyspozycji dnia. Ponadto od tego sezonu nie będzie obowiązywała zasada goli wyjazdowych, co moim zdaniem sporo zmieni.
- Italia długo czeka na finał Ligi Mistrzów, nie mówiąc już o triumfie. Czego spodziewa się pan po włoskich klubach w tej edycji tych rozgrywek?
- Mamy czterech przedstawicieli. Moim zdaniem każdy z nich może okazać się wartością dodaną. Cieszę się z powrotu Milanu do tych rozgrywek po tak długiej przerwie. Liczę, że „Rossoneri” pokażą się z dobrej strony.
Dariusz Mioduski na zdjęciu z byłym trenerem Legii! Czy Czesław Michniewicz ma się czego bać?