Tokio 2020 rusza już w piątek! Igrzyska Olimpijskie to zawsze wielkie święto sportu. Niestety, tym razem będzie mocno przykryte przez aferę z pływakami. Polscy pływacy wrócili z Tokio 2020, choć zdążyli już złożyć ślubowanie i zacząć aklimatyzację w stolicy Japonii. Wszystko przez dramatyczne błędy popełnione przez Polski Związek Pływacki. Najmocniej oberwał szef PZP, Paweł Słomiński. Ten jest krytykowany przez niemal wszystkich. "Super Express" poprosił o opinię ws. afery z pływakami dwóch wybitnych olimpijczyków.
NIE PRZEGAP! Tokio 2020: Pływacy, którzy wrócili do domu przed szansą na odszkodowanie! W grze są ogromne pieniądze
– Wiele razy działo się coś, na co nie miałem wpływu, a gromy spadały na mnie jako szefa związku. Prezes Polskiego Związku Pływackiego mógłby zachować twarz, gdyby oddał się pod decyzję zarządu lub delegatów – otwarcie powiedział zapaśnik Andrzej Supron. Srebrnemu medaliście IO z Moskwy najbardziej jest szkoda samych sportowców. – Sam udział w igrzyskach olimpijskich jest już sukcesem. Niestety, oni tego sukcesu nie będą mogli zaliczyć, jest to dla mnie sytuacja kuriozalna. To może zakończyć się jakąś traumą! Czy będzie miało wpływ na pozostałych? Na pewno zawodnicy nie będą mogli powiedzieć, że nic się nie stało – mówi wprost.
W podobne tony uderzał wybitny bramkarz Jan Tomaszewski. – Jest to nie do pomyślenia, że PKOl robi im uroczystą przysięgę, żegna ich i nagle przed igrzyskami wracają. Otylia Jędrzejczak dobrze powiedziała: ludzie za to odpowiedzialni powinni natychmiast podać się do dymisji. Za to odpowiada prezes i zarząd. To jest coś nieprawdopodobnego – grzmi srebrny medalista z Montrealu z 1976 r.
Polscy pływacy wrócili już z Tokio! Zobacz galerię zdjęć. Aż łzy cisną się do oczu...
Były piłkarz nie ma wątpliwości, że w ten sposób doszło do międzynarodowego skandalu. – Staliśmy się pośmiewiskiem olimpijczyków z całego świata. Tym, którzy zostali, nie będzie się łatwo skupić! To nie jest strata tylko dla pływaków. Będę patrzyć na igrzyska przez pryzmat tego skandalu – nie ukrywa Tomaszewski.
Andrzej Supron bronił jednak Polskiego Komitetu Olimpijskiego. – Na pewno nie jest za to odpowiedzialny PKOl, który nie ma nic wspólnego z kwalifikacjami. Co się stało, że ci zawodnicy w ogóle pojechali? W jaki sposób poinformowany został PKOl, że oni są zakwalifikowani? Tego nie mogę zrozumieć. Dla mnie jest to niepojęte – kończy.