Kolarski klub TKK Pacific Toruń miał pełne prawo sądzić, że jego reprezentantka Karolina Karasiewicz pojedzie na igrzyska w Tokio. Była w świetnej formie, w tym roku zdobyła dwa tytuły mistrzyni Polski w kategorii elita na zawodach w Kartuzach – w zawodach ze startu wspólnego i w jeździe indywidualnej na czas. Wtedy liczyła na powołanie na IO Tokio 2020. Okazało się, że wszystko przepadło i wiele wskazuje, że to przez niekompetencję działaczy Polskiego Związku Kolarskiego. PZKol na podstawie swojej uchwały zgłosił do Tokio dwie zawodniczki: najlepszą polską kolarkę, uczestniczkę największych tourów Katarzynę Niewiadomą oraz Annę Plichtę. Dla Karasiewicz wyznaczono jedynie miejsce pierwszej rezerwowej, czyli sportsmenki, która może wskoczyć do ekipy olimpijskiej, jeśli dojdzie do jakichś przetasowań personalnych.
I do takiej sytuacji właśnie doszło: Polska otrzymała dodatkowe miejsce. I co się stało wówczas? Jak pisze „Pomorska”, okazało się, że do Tokio nie jedzie pierwsza rezerwowa Karasiewicz, ale nie wiadomo dlaczego druga – Marta Lach. Zawodniczka z toruńskiego klubu i jej trener Leszek Szyszkowski dowiedzieli się o tym po wszystkim, nie dostali wcześniej żadnej informacji. Lach w pilnym trybie otrzymała olimpijską nominację i wyleciała do Japonii.
– Jest mi bardzo przykro, że tak mnie potraktowano. O wyborze trzeciej zawodniczki dowiedziałam się z jej zdjęcia na Facebooku. Nikt ze mną nie porozmawiał, nawet nie wiem na jakiej podstawie dokonano takich wyborów – skomentowała to, co się wydarzyło Karasiewicz, cytowana przez „Gazetę Pomorską”.
Jak doszło do takiego, a nie innego wyboru? Można by sądzić, że ktoś w związku uznał, iż Lach prezentuje wyższą klasę sportową i dlatego została olimpijką. Ale było zupełnie inaczej. Karasiewicz, jak wszystko na to wskazuje, straciła miejsce na igrzyskach z powodu błędu działaczy!
Klub z Torunia zaczął drążyć temat. Po kontakcie z PKOl i ministerstwem sprawa stała się jasna: Polski Związek Kolarski... zapomniał zaktualizować zgłoszenie szerokiej kadry olimpijskiej! Taki obowiązek ciążył na federacji do marca.
- To oczywiste niedopatrzenie. Nie przypominam sobie sytuacji, aby mistrz Polski w ogóle nie pretendował do startu w igrzyskach. Wielka szkoda, bo wiem od lekarza kadry, że parametry fizyczne Karoliny Karasiewicz są na bardzo wysokim poziomie. Żal dziewczyny, która z pewnością zasługiwała na olimpijską szansę – skomentował dla „Pomorskiej” Mieczysław Nowicki, były olimpijczyk w kolarstwie szosowym, wiceprezes PKOl.
IO Tokio 2020. Zaszczepiony siatkarz i gimnastyczka zakażeni koronawirusem
– Mogłem jedynie zrozumieć, co czuli nasi pływacy, którzy musieli wracać do Polski już z Tokio, bo ktoś nie dopilnował swoich obowiązków – dodał rozżalony trener Szyszkowski.